środa, 30 października 2013




Odpoczynek od biegania



Marzenia same w sobie nie motywują nas do ich osiągnięcia. To wiara w to, że możemy je osiągnąć


Niestety kilka dni przerwy od biegania. Po ostatniej terenowej piątce i grze w piłkę nożną mam problem z bolącą głową i kręgosłupem. Lepiej dmuchać na zimne i kilka dni odpocząć.

niedziela, 27 października 2013

 Piątki

1.    Klubowa Piątka Biegacza Biała Biega, Styrzyniec, 08.06.2012 czas 23:18.
2.    Klubowa Piątka Biegacza Biała Biega Styrzyniec, 06.01.2013  czas 22:14.
3.    Zimowy Biega Klubu Biegacza Biała Biega 02.03.2013 Styrzyniec, czas  21:20.
4.    Letnia Piątka Klubu Biegacza Biała Biega 02.06.2014 Styrzyniec, czas  19:57 .
5.    Klubowa Piątka Biegacza Biała Biega 08.03.2014r. Styrzyniec, czas 20:08.
6.   Grand Prix Lublin Z biegiem natury 26.10.2013 Lublin czas 20:52 miejsce 23 na 228.
7.     Grand Prix Lublin Z biegiem natury 21.12.2013 Lublin czas 21:25 miejsce 25 na 193.
8.     Grand Prix Lublin Z biegiem naturyy 08.02.2014 Lublin czas 23:16 miejsce 26 na 181.
9.    Grand Prix Lublin Z biegiem natury 21.12.2014Warszawa 20:09 32 na 206.
10.  Klubowa Noworoczna Piątka Styrzyniec 01.01.2015  czas 22:09.
11. I Biega Dla Par Warszawa 14.02.2015r. 5,5km 30:38.
12. Bieg z okazji Dnia Kobiet 07.03.2015r. 20:34 miejsce 5 na 57.
13.  IV Tatarska Piątka Studzianka 12.07.2015 czas 21:17 m-ce 11/86.
14.  IV Bieg Andrzejkowy Styrzyniec 28.11.2015 czas 19:38 miejsce 11/88.
15.XXIII Łukowskie Uliczne Biegi Niepodległościowe czas 19:35 miejsce 7/51.

Z biegiem natury 
 26.10.2013r.


"Wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i nieodparte pragnienie, aby go osiągnąć" (Napoleon Hill)

Po raz pierwszy w tym roku postanowiłem wystartować na piątkę w zawodach. Nie miałem dotąd okazji poza biegami treningowymi w klubie. Okazja nadarzyła się teraz w związku z startem cyklu http://www.zbiegiemnatury.pl/ Akurat pierwszy raz bieg zawitał do Lublina, więc zgłosiłem się. Biega zapowiadał się ciekawie bo trasa w lesie. Niestety dystans nie atestowany ale z elektronicznym pomiarem czasu. Analizując swoje ostatnie treningi uważałem, że jestem w stanie pobiec po niżej 21 minut na trasie prostej. W terenie wiadomo dużo trudniej ale jest to do zrobienia.
Wczesnym rankiem w ciemny sobotni poranek udałem się busem do Lublina. Tam komunikacją miejską nad lubelski zalew. Wg mapy biuro zawodów miało być przy zalewie. Okazało się ze trzeba było drałować dobre 2km alby dotrzeć dalej w las. Na polanie były namioty, toi toie i strefa mety. Gdy dotarłem godzinę przed po lesie rywalizowała młodzież.




w pakiecie startowym był chip i numer z agrafkami. Numer ten należało po biegu zwrócić gdyż jest przeznaczony na kolejne biegi z tego cyklu


Warunki iście spartańskie i przebierałem sę na reklamówce oraz worku. Ruszyłem zobaczyć trasę i mocno się zdziwiłem. Dużo liści i nierówności do tego błoto i kałuże. Oj plany taktyczne trzeba zmieniać. Im bliżej godziny 11 tym więcej zawodników przybywało. Trochę potruchtałem i wziąłem  udział w ogólnej rozgrzewce prowadzaj przez jednego z trenerów biegania. potem wszyscy udaliśmy się na strefę startu oddalonej około 1km. Po drodze dostrzegałem trudne warunki do wyprzedzania na ostatnim kilometrze. To typowy bieg gęsiego gdzie miejscami bardzo wąsko. Do tego pokrzywy, gałęzie za wysokości oczu i poprzewracane drzewa. Z drugiej strony ma to swój urok. Przed startem jakieś 100metrów kałuża i błoto. Trzeba zacząć bardzo ostrożnie aby nie wykapać się od razu w bajorku. Ustawiłem się na przodzie. Na starcie ruszyłem bardzo asekuracyjnie i poczekałem aż hurra biegacze pobiegną a ja za nimi spokojnie i co najwaleczniejsze wolno zacząłem. Byłem gdzies w połowie stawki. Na pierwszym kilometrze przeskakiwało się różne doły, błota i dreptało za innymi. 4:25 z takim czasem pierwszy kilometr. Na 2km trasa już szersza ale pobronowana lub mocno rozjechana przez pojazdy terenowe. Tutaj nie ma co się kogo czepiać tylko teraz wypracowywać pozycję aby się rozkręcić. Zaczynam delikatnie przyspieszać i mijać grupki biegaczy. Zakrętów dużo nie było. 2km już szybciej 4:16. szybko stoper do kieszeni i spoglądam na punkt przed sobą. W oddali widzę zawodnika którego chce dogonić przez kolejny kilometr. Momentami jest bardzo nie równo. Pokrzywy i poprzewracane drzewa utrudniają bieg. W mokrych kupkach liści ukryły się nierówności, kamienie i korzenie. Jeżeli biegłem za kimś to ciągle spoglądałem na dół. Jeden z biegaczy już dachował bolesne poślizgnął się na liściach. Kolejny złapał poślizg na błocie. Ja dalej asekuracyjnie biegłem. Na 3 km 4:12 i zaczynam już mijać więcej biegaczy. Gdzie tylko była okazja i szerzej to wyprzedzałem. Przez około pól kilometra ciągnąłem się za kilkoma zawodnikami jeden za drugim nie ryzykowałem wyprzedzania po krzakach. Przed 4 km jeszcze minąłem dwóch. Szybko nacisnąłem pomiar nie spoglądając jaki jest czas zaczynam ostatni kilometr przyspieszać zdecydowanie. Z metra na metr rozpędzam się. Doganiam Pana w okularkach  czarnej brodzie który jak pamiętam z kilku biegów dobrze sobie radził.W końcu go mijam i kolejnego i następnego na zakręcie. Widzę przed sobą jeszcze trzech których mam nadzieję dogonić. Trasa coraz bardziej wąska i biegniemy po krzakach. Ryzykuję i wyprzedzam po krzakach zasłaniając ręką tylko oczy przed gałęziami. Już słyszę metę. Wkręciłem się na tempo i trzymam. Jestem na ostatniej prostej zaskakująco łatwo mijam następnego zawodnika. Liczyłem bardzo, że podejmie ze mną walkę an finiszu. Została a ja już na speedzie. widzę czerwoną dwudziestkę na zegarze. Już blisko meta ile sił w nogach. Wiatr zwiewa mi czapkę przed metą i  kończę 20:52 super. Zerkam na swój stoper ostatni kilometr był bardzo mocny 3:42. Wygrał Kamil Młynarz (SKB Kraśnik) z czasem 16:48.






                        Dla wielu to debiuty i ogromna radość z bliskimi z ukończenia biegu. Jak się okazało nawet jedna kilkuletnia dziewczynka przebiegła piątkę w tych trudnych warunkach. Była bardzo zmęczona. Na mecie padła ale pokonała dystans wraz z rodziacami.


Jestem zadowolony z startu. Wynik dobry a 23 miejsce na 228 zawodników jest bardzo dobre. Kolejna edycja zbiegiemnatury w listopadzie, ale nie wystartuję bo pobiegnę II Dychę też w takich terenowych warunkach.

czwartek, 24 października 2013

Popołudniowe kilometrowe bieganie
 24.10.2013r.

"Nie staraj się zostać człowiekiem sukcesu, lecz człowiekiem wartościowym"(Albert Einstein)
 

Przyzwyczajam się coraz bardziej do regularnego biegania co drugi dzień. Lepiej mniej a intensywniej. Wcześniejsze przygotowania szły w myśl zasady klepania kilometrów. Od teraz będę starał  się urozmaicać treningi i biegać normalne dystanse. Wydobyłem się z jesiennego letargu i niechęci do aktywności.Założyłem pobiec 3-4 km z przerwami poniżej 4 minut każdy.
Tym razem po rozgrzewce i rozciąganiu co zajmuje mi około 10-15 minut zazwyczaj pierwsze dwa kilometry spokojnie w tempie około 5:00/km na pobudzenie. Następnie to już rakieta 1200 metrów mocno zasuwam 3:45/km. Biegnę równo i z każdą setką czuje wysiłek. Po 1200 metrach przechodzę do truchtu 5 minutowego aby spadło tętno. Skrupulatnie odliczam ten czas i ponownie czeka mnie szybkość. Tym razem może nie będzie tak łatwo jak pierwsze przyspieszenie. Jednak trzymam się dobrze i na km mam... 3:45. To mi wyszło dokładnie. Następnie kolejne 5 minut w truchcie i trzecie przyspieszenie. Tym razem nie idzie tak łatwo. Nabiegam kilometr w 3:53 czyli 8 sekund wolniej. Dobiegam 200 metrów i trucht. Niestety kolejne przyspieszenie stanęło na 4:20/km zbyt mocna dawkę zaaplikowałem na początek. Wiem teraz, że kilometrówki trzeba robić ale trochę wolniej po 4:05 lub 4:10 może nawet.
I zdecydowanie więcej po 6-8km. Wtedy będzie lepszy efekt i nie będę biegł z językiem na brodzie. Poniżej 4 minut/km nie jestem w takiej dyspozycji abym wytrzymał tak nawet 6 km.

wtorek, 22 października 2013

Zróżnicowany trening
22.10.2013r.
 Cel to marzenie z datą realizacji (Napoleon Hill)


Jesień to czas przesilenia i marnej pogody. W tym roku o dziwo jest lepiej. Wszak dzień jest krótki i będzie jeszcze krótszy to mnie nie zrasza. Wolę teraz biegać mniej ale częściej i  robić bardziej urozmaicone treningi.
Tym razem trochę eksperymentu. Po rozciąganiu ruszyłem pierwsze 2 km rozgrzewkowo po leśnej drodze pełnej kałuż i dołów. Pierwsze dwa kilometry w granicach 4:50. Kolejne kilometry już szybciej zdecydowanie 4:30/km. Słońce już zaszło i powoli zaczynało robić się szarówka. Z każdym kilometrem widoczność była coraz gorsza. Gdzieś daleko widać wyłaniający się księżyc. Dzisiaj moja trasa wiosła po drogach polnych i słabo utwardzonych. Po opadach deszczu sporo błota i kałuż, które albo przeskakiwałem albo omijałem. Po 5 km lekko poniżej 23 minut. Jest dobrze, stać mnie na równe bieganie kilku kilometrów.  Gdzieś forma drzemie. Staram się biec równo i nie szarpać tempa. Wbiegam na asfalt 1,5km i mijam 7km. Następnie po drodze gruntowej biegnę ciągle to samo. Dopiero na 10 km przyspieszam zdecydowanie mocniej ten kilometr pobiegłem pod 4:03. Na Dyszcze wyszło 45 minut to nieźle jak na treningu. Następnie już schłodzenie które wprowadziłem już na stałe do treningów to dzisiaj trochę ponad dwa kilometry. Ogółem wyszło 12km 200 metrów w czasie poniżej godziny. Jeszcze rozciąganie i trochę ćwiczeń.



sobota, 19 października 2013

Trening terenowy

 18.10.2013r.
"Sukces to suma niewielkiego wysiłku powtarzanego z dnia na dzień"(Robert Collier)


Tym razem po pracy wybrałem się za miasto a konkretne do miejscowości Styrzyniec koło Białej Podlaskiej. Akurat tam teren mi bardzo odpowiada. Jest kilka podbiegów, wokoło las tak jak w Studziance i urozmaicone leśne. Lekki trucht i rozciąganie. Powietrze mega rewelacyjne. Super się oddycha. Zaczynam spokojnie truchtem i z czasem wskakuję na właściwe obroty treningu easy. 







 Podziwiam złotą polską jesień. Wolna przestrzeń i pełna swoboda na drogach to jest to. Przebiegam przez most na Krznie i kieruję się w stronę kolejnego lasu. W lesie panuje typowo już jesienna atmosfera. Droga miejscami zabłocona co zwiększa moją ostrożność aby nie dachować.Biegnę tak około 3 km i następnie wybiegam do pobliskiej miejscowości. Urzeka mnie widok opadających liści. Dla takich widoków warto przemierzać kilometry.




              


                              Bobry też nie próżnują i drzewa tną jak piły motorowe.
 Biegnę jednym tempem bez szarpania. Kolejne kilometry mijam z zaskakującą łatwością. Tak w ciągu niecałej godziny robię 12,5 km.


                                                        Na moście na Krznie


Gdy wracałem nad Białą Podlaska pojawiła się tęcza.
 

czwartek, 17 października 2013

Znaczna poprawa treningowa
16.10.2013r.


"Nie ma czegoś takiego jak brak czasu jest tylko brak motywacji"


W końcu zmobilizowałem się i przystąpiłem do przebieżek Na początek naturalnie rozciąganie i trucht. Potem skipy pod górkę i po płaskim. Kolejnym etapem były szybsze odcinki biegowe. Zacząłem od 150 metrów szybkiego biegu. Nie było to na zawał ale dość szybko. Następnie trucht 150 m i tak 5 serii. Potem 5 serii po 200 metrów szybko około 1minuta 45 sekund/ przebieżka i tak też 5 raz z przeplatanym truchtem około minutowym.  W końcowej fazie przebieżek dwa razy po 300m mocniejszym tempem, myślę w granicach 2 minut. Po tych przebieżkach poczułem się wreszcie lepiej. Wstąpiły we mnie chęci do biegania. Tego mi było trzeba odmulenia się i pobudzenia organizmu. Na koniec treningu około 3 km truchtu takiego spokojnego. Trening wraz z rozciąganiem (dwa razy 10 minut) trwał  70 minut. Myślę, że trzeba częściej robić przebieżki i a raczej regularniej nie raz na dwa tygodnie. Po podliczeniu kilometrów na rozgrzewkę, trucht i przebieżki wyszło 9 km 400 metrów
Na koniec kilka ciekawostek dlaczego warto biegać:
  • bieganie wzmacnia serce, reguluję pracę płuc i krwiobiegu oraz wyrównuje ciśnienie
  • poprawia się nasza sprawność i samopoczucie
  • zmniejsza się ryzyko chorób układu krążenia
  • bieganie można rozpocząć w każdym wieku, biegać można do później starości, to sport na całe życie
  • bieganie daje nam wolność, możemy biegać o dowolnej dla nas porze dnia, w towarzystwie czy w samotności, w lesie czy nad jeziorem
  • kontakt z przyrodą, dzięki temu ludzie uprawiający sport w tym bieganie są lepiej nastawieni do życia, bardziej witalni, odstresowani
  • to jedna z najbardziej skutecznych metod zrzucenia zbędnej wagi
  • to sposób na życie, sposób na zdrowe życie
Najważniejsze by biegać regularnie. Mimo często pierwszych dobrych rezultatów nie zwiększajmy drastycznie dystansu i prędkości. Grunt to umiar i rozsądek.
 

środa, 16 października 2013

Najbliższe biegi w naszym regionie i okolicy:

"Uprawianie sportu nie może być przymusem
Czymś sztucznym w życiu
Sportowcowi potrzebna jest ambicja
Pasja, wola walki i bystrość umysłu" (polski lekkoatleta lat 90-tych)

 POLECAM

wtorek, 15 października 2013

Przetrenowanie 
14.10.2013r.
"Padłem. Nikt nie podał ręki. Czy sam wstanę... silniejszy?"


Stało się. Wczesnej czy później  musiało to nastąpić.  
1.Jestem przetrenowany biegam od stycznia cały czas. Maksymalna przerwa to tydzień przed ostatnim maratonem.
2. Jestem zmęczony.
3.Nie mam zacięcia do biegania. Wprawdzie w zaplanowanych startach jeszcze dwa wezmę udział ale marnie to widzę.
4. Ciągle odczuwam skutki ostatniego maratonu.
5. Odparzyłem się i ciągle mam zaczerwienienia. Sudokrem pogarsza sytuacje powodując coraz większy ból. 
6. W tym roku osiągnąłem wyniki, które pobiłem na półmaratonie oraz maratonie  i osiadłem na laurach.
7. Jem teraz wszystko. W tym zakresie dietę odpuściłem.  
8. Nie ukrywam poimprezowałem ostatnio mocno i może dlatego tak się dzieje

Zrobiłem kilka treningów ale brakuje mi przede wszystkim szybkości i chęci. Ostatni trening zrobiłem po 4 dniach od poprzedniego. Nie biegam dużo teraz. Zakładałem okres roztrenowania przez miesiąc. Na ostatnim treningu przebiegłem 6,5km po piachu i drogach gruntowych. Mam dość asfaltu!!!!!!!!!!!Zamierzam poderwać się i spróbować zrobić po raz pierwszy po maratonie tempa i wszystkie skipy. Może brakuje mi właśnie szybkiego treningu.
Rozgrzewam się tak jak zawsze. Rozciągam przed treningiem i po. Nie wiem może to tez jakies przesilenie jesienne?
HELP ME!!!!!!!!!!!!!!!!


środa, 9 października 2013

Trening po piachu
09.10.2013r.


"Biegnij daleko, odkryjesz miejsca o których nigdy Ci się nie śniło"


Postanowiłem zapisać się na 2 Dychę do Maratonu która będzie 24.11.2013roku w Lublinie. Będzie to ostatni strat zapewne na dychę dla mnie w tym roku. Będzie to bieg terenowy po lesie i jak zapowiadają organizatorzy może nawet w błocie. Terenówka fajowa sprawa a więc trochę treningu poza płaskimi trasami się przyda. Ruszyłem oczywiście od rozgrzewki i rozciągania. Po 10 minutach byłem na trasie z dominacją dołów i piachu. Nie używałem telefonu do robienia zdjęć terenu bo mnie to rozbija. Będzie tym razem bez fotek. Pierwszy kilometr doły powyżej kostek. Przypominało to bieg metr góra metr w dół. Jesienne liście co raz przelatują nad głową. Wiatr rozwiewa je po polach. Temperatura już nie jest tak łaskawa jak we wrześniu. Pierwszy kilometr 4:30 tak jak ostatnio. To zbyt mocno aby go utrzymać lekko zwalniam i przecinam asfalt. Wbiegam lekko pod górę i prostą wkraczam w 2km. Trzymam tempo i biegnie się dobrze. Pora późno popołudniowa i nie ma na polnych drogach ruchu. Piach wylatuje z tyłu butów na nogi. Czuć kilka jego cząstek na nogach, Białe skarpetki w miarę kilometrów zmieniają kolor. Na 5km 23 minuty i trzymam się stawiając kolejne kroki w piachu. Wbiegam dla rozluźnienia 1,5km na asflat. Nie przyspieszam tylko biegnę 4:35 kolejny km. Wbiegam po 7 km ponownie na piaszczystą drogę i piach
Teraz każdy kilometr już nie jest tak prosty dla mych nóg. Czuję, jeszcze trochę maraton. Zatem do 10km biegnę po nierównej nawierzchni. Na 10 km 46:24. Kieruję się ku końcowi. Jeszcze kilometr po piachu trochę szybciej i ostatni  już na schłodzenie do domu. Trening męczący ale za to dobrze działa takie bieganie w nierównych warunkach. Wymaga to większej uwagi a mniejszej prędkości bo można źle stanąć. Uffff trochę zaszalałem. 12km 180 metrów w czasie 56:38

poniedziałek, 7 października 2013

Wieczorne jesienne bieganie


"Przegrywa tylko ten, kto się poddaje"



          Dzisiaj zastanawiałem się czy biec.
Rozważałem ostatni trening i to,że jakoś nie szło. Od maratonu już minął ponad tydzień to można powoli stopniowo po kilka kilometrów robić. Postanowiłem dłużej się rozgrzewać przed biegiem i potruchtać więcej. W mocno popołudniowej porze ruszyłem w trasę biegową. Temperatura wskazywała 14 stopni. Założenie było takie minimum tempo 4:30 z końcowym przyspieszeniem. Biegłem jedno kółeczko po piachu 1,5km asfaltu i ponownie piach. Pierwsze kilometry już równiej niż na ostatnim treningu.  Biegło mi się lepiej i raźniej. Nie odczuwałem już takiego zamulenia. Każdy kilometr trzymałem tempo w okolicy 4:30. To w miarę dobre tempo na interwał i pobudzenie biegowe. Słońce już zaszło a na polach jeszcze trwały prace jesienne. Przeorana ziemia i jej zapach nieuchronnie wskazują na jesień. Żółte wręcz złote liście na drzewach są jakże charakterystyczne dla tej pory roku.  Po 5km czas pokazywał 22:34 czyli dobrze w założeniach. Przedostatnia prosta to 1,5km i wymagała więcej wysiłku bo nogi zapadały się po kostki w piachu. Dostrzegłem, że po mojej prawe stronie biegną dwie dorodne sarenki. Wcale się nie bały a wyglądało to mniej więcej tak jakby ścigały się ze mną.Nagle ścięły i przebiegły w odległości może 10 metrów przede mną, Ostatni kilometr postanowiłem dać mocniej. I wyszło bardzo mocno 3:57. Ogółem zrobiłem 7,5km w czasie 33:13. Więcej nie ma sensu robić kilometrów. Stopniowo będę z każdym treningiem dodawał po 1 km. Wszak pora już jest blisko końca sezonu i nie liczę na wyniki Swoje w tym roku już zrobiłem z nawiązką. To może jeszcze wystartuję na Dychę i Piątkę tak aby było 12 startów. Okazja na Dychę będzie w listopadzie w Lublinie "Druga Dycha do maratonu".


niedziela, 6 października 2013


 Poranny jesienny trening

"Sport to najlepsza droga do pokonania granic" (Jan Paweł II)


W sobotę założyłem piętnastokilometrowy trening. Jak zawsze rozgrzewka, trochę truchtu i rozciąganie. Założyłem dres, bo obawiałem się, że może mnie przewiać.Czułem się tak trochę zamulony.  Nie wiem czy to przez maraton czy przez cały sezon. Postanowiłem biec 1 kilometr w granicach 4:30 a drugi 4:55 i tak na przemian. Ruszyłem pierwszy kilometr
w pięknym słoneczko przy bezchmurnym niebie. Oczywiście biegłem drogą polną, aby uniknąć asfaltu którego już miałem dość po maratonie. Zdecydowanie wole biegac po piachu i gruntówkach niż po asfalcie. Pierwszy kilometr był po wyboistej drodze i wśród krzków


zrobiłem go w 4:31 i poczułem, że nie mam mocy. Drugi postanowiłem biec jak zakładałem wolniej. Zrobiłem go lekko poniżej 5 minut

.Na trzecim z kolei kilometrze nie dałem rady przyspieszyć. Takie dziwne uczucie. Z czego to wynika?Czy to brak świeżości?czy zbyt słaba rozgrzewka?



Im dłużej biegłem tym biegło mi się coraz trudniej psychicznie i fizycznie. Nie wiem co jest. Kolejne kilometry pokonywałem bardziej ambicją. Na 5km postanowiłem, że wracam do domu. Nie będę na siłę biegł. Dalej po piachu zmierzałem do końca.




Ostatni kilometr z trudem przebiegłem 4:34/km Ogółem dystans wyniósł 6 km 500m w czasie 30:58. Daje średnia 4:46/km. Czas niby nie taki zły ale wiem, że zrobiony na siłę, niż normalnie. Nie biegło mi się z taką lekkością jak na treningach przed maratonem. Może jeszcze skutki maratonu czuje mój organizm a może czas trzeba zmienić treningi. To bieganie kilometrów w tempach, interwałach i wybieganiach trzeba przeanalizować. Pomyślę nad tym do kolejnego treningu.