poniedziałek, 30 czerwca 2014

Truchtanie
27.06.2014r.

 Ćwiczenia rozciągające  są bardzo istotnym elementem treningu

    Z powodu deszczu i mundialu oraz lenistwa odpuściłem czwartkowe truchtanie a ruszyłem w piatek. Porozciągałem się i tutaj chyba widzę przyczynę mojej dolegliwości z lewa nogą. Rozciągam się szybko i ćwiczenia robię w 10 minut albo nawet mniej. Wcześniej tak nie robiłem. Co zauważyłem szybciej jakoś je robię. Musze to zmienić i  popracować nad tym elementem. Przez mundial tak się spieszę i na dobre to nie wychodzi.

     ie pojawił się nikt więc ruszyłem sam spod szkoły w lekkim truchcie. Po przebiegnięciu kółeczka 2,5km  dojechał Pan Krzysztof. Razem pobiegliśmy długie kółeczko spokojnie rozmawiając o bieganiu rzecz jasna.Po drugim zakończyłem bieg a kompan pobiegł dalej. Rozciągałem się tez nie za wiele w samochód i do domu. Założyłem bandaż elastyczny i zobaczę jak to będzie na półmaratonie w sobotę. Obawiam się bardzo bo nie biegałem więcej niż 16 km od poprzedniego półmaratonu a w nogach czuje zmęczenie. Ma pewne obawy co do tego startu czy dam rade pobiec na swoim poziomie.


wtorek, 24 czerwca 2014

Ryzykowny trening
24.06.2014r.

Mierzy się ponad cel, żeby trafić do celu


       Wydawało mi się,że mogę zwalniać i zmniejszać kilometraż i obejdzie się bez problemów zdrowotnych. Myliłem się. Wybrałem się na trening po lekkim rozruchu i rozciąganiu w nowych butach tak aby jej trochę rozbiegać przez sobotnim półmaratonem. Ruszyłem truchtem i w miarę czasu wskoczyłem na swój pułap biegowy tj. 4:50. Nic się nie działo. Lekki wiaterek i piękno lata wokoło. Kilometr za kilometrem mijały spokojnie po znanej trasie na piaszczystej drodze. Przebiegłem takie kółko 7,5km w niecałe 37 minut bez żadnej zadyszki.

           Porozciągałem się i zasiadłem do sowitego obiadu. Dwie godziny później udałem się na trening aby weprzeć chłopaków przygotowujących się do Tatarskiej Piątki. Pojawili się oprócz Daniela i Mateusza Kamil oraz Paweł.  Bardzo nie rozciągałem się i ruszyliśmy dość szybko. Nowicjusze darli do przodu. Pierwszy km 4:27 i przyspieszyłem raptownie i 3:55 ten kilometr. Obiad podniósł mi się ale nie było tak źle.Oglądam się za siebie gdzie reszta a tu Kamil niedaleko mnie więc zwalniam i czekam na niego. Chłopak gra w okręgówce  w piłkę więc ma parę i niezłą szybkość.  Potem dobiegają następni. Zrobiłem jeszcze dwie szybkie przebieżki trochę odpoczynku i ruszyliśmy kolejne kółko. Już na początku poczułem, że źle stanąłem a jakimś dole i poczułem ból poniżej kolana po prawej stronie. Zacisnąłem zęby i biegliśmy dalej. Ból wzmagał się ale jakoś przeszedł gdy przestałem myśleć. Przebiegliśmy to kółeczko 2,6km do końca blisko minute wolniej.  Rozciągałem się już mniej. Chłopaki jak pobiegają to w debiucie będą mieli dobry wynik. Ja cóż zamiast 10 km zrobiłem 12,6km szarpanym tempie. 

P.s. Maść, bandaż elastyczny i stabilizator już założone ale boli jak diabli na prawo od kości piszczelowej.  To chyba mięsień brzuchaty łydki i strzałkowaty. Boję się o piszczele i kość strzałkową. Jednak okaże się za dzień ,dwa co to się stało. Sądzę,że drastyczne przyspieszenie zrobiło swoje i mam za karę.


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Nadal zwalniam
20.06.2014r.


Odpoczynek i regeneracja to ważne elementy w życiu biegacza i warto o nich pamiętać

Od ostatniego treningu minęło już 3 dni.  W poprzednim tygoniu tylko dwa razy biegałem. Trochę zabalowałem, a po tym już ciężko o trening a i jeszcze mundial robi swoje. Moja Holandia łomocze po kolei wszystkich. Odpoczywam ale ciągnie do biegania. w piątek przed wieczorem wybrałem się na bieganie po polnych drogach. Zabrałem telefon aby zrobić kilka fotek po trasie jakiej biegam. Słoneczko świeciło i biegło się bardzo lekko.



















Niestety po kilku kilometrach ciągnie stale aby przyspieszyć. To duch rywalizacji się odzywa. Miałem zrobić 8 km a tak się zamyśliłem na trasie,że nie wiedząc kiedy znalazłem się na 2 kółku i wyszło 14km. Dobijam już do 1000 km w tym roku i jeszcze jeden start w sobotę półmaraton w Adamowie. Nie wiem jak pobiegnę po weekendzie imprezowania i znacznym zwolnieniu. Liczę na spokojny start ale bywa różnie. To będzie mój ostatni start w tym półroczu. Co dalej nie mam jeszcze koncepcji.
Ponownie wracają bóle kolana i kręgosłupa. Mam nadzieję, że jakoś się wyliżę.

czwartek, 19 czerwca 2014

Czyżby poprawa formy
17.06.2014r.

Biegnij, aż już nie będziesz mógł. A potem pobiegnij jeszcze trochę. Znajdź nowe źródło energii i woli. I biegnij jeszcze szybciej Jurek Scott 


           Po różnych perypetiach i rozterkach formy, braku przyspieszenia postanowiłem jeszcze raz spróbować sprawdzić co jest z moją formą. Czy to na pewno przesilenie i czas na urlop biegowy?
Wybrałem sobie we wtorkowe późne popołudnie między meczami mundialu trening z narastającą prędkością. Oczywiście rozgrzewka i rozciąganie koniecznie. Pas z bidonem i w drogę po drogach polnych, piaszczystych i krętych. Staruję pierwszy 5:03 nie jest źle by kolejny 4:57 bez spoglądania na zegarek w trakcie kilometra. Kolejny po piachu tez deko szybciej. Już po 3 km piję i ciągnę dalej. 24:14 na piątkę. Następnie mam kółka po 2,5km. Będzie nudno ale nie pobiegnę już sam. na 7 km dołącza do mnie Daniel i lecimy po 4:30. Swoją drogą chłopak jak potrenuje to będzie mnie na piątki wymiatał. Na kolejne kółko zostawiam go a sam przyspieszam jeszcze bardziej. Czuję gorący piasek i jeszcze palące słońce które jakoś nie chce zachodzić. Biegnę coraz szybciej by ostatni kilometr czyli 12 w pełnym gazie zrobić i udaje się 3:55 po piachu. Chyba odzyskuję szybkość. Dalej już nie tak szybko ale biegniemy kolejne kółko obaj. Po 14,5 km czas 1:10:13 przechodzę do marszu a do Daniela dołącza Mateusz i chłopaki lecą dalej. potem 1,5km już w truchcie wracam do domu. Razem 16km w całym czasie 1:18
           Widzę,że trochę odpoczynku i regeneruję się szybko. Potrzebuję poprostu jeszcze odpoczynku. Starty tydzień po tygodniu nie są dobre. Jednak nawet dwa dni bez biegania powoduje,że czegoś brakuje. Naturalne jest to ,że chce się trenować. Tak więc biegać będę ale sobie bardziej potruchtam już bez rytmów, przyspieszeń i tempówek. Zobaczę jak to będzie szło przez kolejne 2-3 treningi. Organizm potrzebuje dalej odpoczynku i wprowadzę go w stan zwolnienia coraz to mniej obciążonymi treningami. Zastanowię się jeszcze co do startu w półmaratonie w Adamowie. Znaczy pobiegnę tylko nie wiem jak. Czy będę w stanie tak się zregenerować aby po lesie gułowskim zrobić połówkę tak jak poprzednie czy wzorem pikniku w Białej Podlaskiej będzie to bieg wycieczkowy. Następnie w początkach lipca to już totalne roztrenowanie i przez dwa tygodnie będę chciał pokopać piłkę i poinstruować swoich do III Tatarskiej Piątki na którą zapisuje się coraz więcej osób. Zrobię jeden sprawdzian tak aby zebrać wszystkich razem i niech przetestują na około tydzień przed startem swoją formę.

poniedziałek, 16 czerwca 2014


III Tatarska Piątka
17.06.2014r.


Urząd Gminy Łomazy i Stowarzyszenie Rozwoju Miejscowości Studzianka zapraszają miłośników biegania oraz Nordic Walking do startu w „III Tatarskiej Piątce” w ramach realizacji zadania "III Tatarskie Bieganie" współfinansowanego z środków Urzędu Gminy Łomazy
 

               Zawody rozpoczną się 13 lipca 2014 r. od godz. 16.30 w Studziance gm. Łomazy. Trasa przebiegać będzie drogami polnymi ze startem i metą przy szkole podstawowej w Studziance, gdzie do 1915 roku stał meczet trasa tutaj: http://biegamwstudziance.blogspot.com/2013/07/trening-trasa-tatarskiej-piatki.html Celem zawodów jest popularyzacja biegania oraz Nordic Walkingu (NW) jako formy czynnego wypoczynku, a jednocześnie promocja walorów przyrodniczych, dziedzictwa kulturowego gminy Łomazy. Poprzez rywalizację sportową nawiążemy do upamiętnienia pobytu ludności tatarskiej w Studziance w XVII - XXw. Zawody odbędą się pod patronatem Wójta Gminy Łomazy Waldemara Droździuka. „III Tatarskiej Piątce” towarzyszyć będą rywalizacja dzieci i młodzieży na dystansach: bieg „Skrzata”  200m (rocznik 2008 i mł.), „Małe Nadzieje” 400 m (rocznik 2005-2007), bieg  „Szkolniaka” 600 m (rocznik 2002-2004) oraz bieg „Młodzików” 1 200m (rocznik 1999-2001).
 Na trasie najmłodsi

               W biegu głównym (5 280 m) prawo startu mają osoby, które ukończą do dnia 13 lipca 2014 r. 15 lat, niezależnie od miejsca zamieszkania, przynależności klubowej
i narodowościowej.
                                 Start biegu w 2013 roku

W rywalizacji NW nie ma ograniczeń wiekowych. Zgłoszenia do biegu głównego i NW (5280 m) oraz biegów towarzyszących przyjmowane są poprzez kartę zgłoszeniową dostępną pod regulaminem na stronie internetowej www.studzianka.pl od 01.04.2014 r. Opłata startowa dla biegu głównego i NW wynosi 10 zł, którą należy wpłacić na konto: Stowarzyszenie Rozwoju Miejscowości Studzianka,  Studzianka 42, 21-532 Łomazy: Bank Spółdzielczy w Łomazach nr konta 07 8037 0008 0003 2997 2000 0010, w tytule należy wpisać: imię nazwisko zawodnika,  rok urodzenia, NW lub bieg do 09.07.2014r. Mieszkańcy gminy Łomazy są zwolnieni z odpłatności. Zgłoszenia należy wysyłać pocztą tradycyjną lub elektroniczną na adres stowarzyszenia do 8 lipca 2013 r. do godz. 23:59. Zgłoszeni zawodnicy zobowiązani są do odbioru pakietu startowego najpóźniej na godzinę przed startem. W przypadku nie wyczerpania limitu zawodników zgłoszenia będą możliwe po 8 lipca 2014 roku wyłącznie w biurze zawodów „III Tatarska Piątka. Organizatorzy wyznaczają limit biegu głównego „III Tatarska Piątka” na 100 uczestników, a NW na 50, stąd liczy się kolejność zgłoszeń. W ubiegłym roku w biegach wzięło udział blisko 100 zawodników i zawodniczek z naszego regionu, sąsiednich województw oraz zagranicy. W tym roku sklasyfikujemy m.in. biegaczy w kategoriach wiekowych, najszybszych mieszkańców Studzianki i gminy Łomazy. Wszelkie dokładne informacje zamieszczone zostały w regulaminie. Zapraszamy i zachęcamy wszystkich do wspólnego biegania w Studziance, gdzie przeszłość łączy się z teraźniejszością.


Tak było w 2012 roku  https://plus.google.com/photos/107704257690000843924/albums/5764261272432237953#photos/107704257690000843924/albums/5764261272432237953 

a tak w 2013  https://plus.google.com/photos/107704257690000843924/albums/5901240874503621537#photos/107704257690000843924/albums/5901240874503621537


Dycha w stroju łucznika, czyli III Rodzinnym Piknik Biegowy Biała Biega rozbiegaj się na lepsze z JB Multimedia


Jak biegać to biegać, jak się bawić to się bawić ale nie łączyć tego razem




                                   foto Paweł Pakuła Długi Dystans

        Przygotowania do III Rodzinnego Pikniku Biała Biega pt. rozbiegaj się na lepsze z JB Miltimedia trwały od kilku miesięcy. Jednak ostatnie dni to było dopinanie wszystkiego na ostatni guzik i sam piknik. W piątek jeszcze przed 16ta zanim ruszyło Biuro Zawodów pierwsi zawodnicy już pojawiali się po pakiety startowe.  W niedzielę od rana trwał ruch i ostatnie przygotowania. W sobotę byłem na weselu i poranny niedzielny powrót po nocy na parkiecie nie wróżył dobrze mojemu startowi. Sporo jeszcze było spraw organizacyjnych tak więc dopiero jak zawodnicy ustawiali się na starcie ja zacząłem przebierać się. Z racji tego,że nie dam rady pobiec dobrze założyłem strój łucznika tatarskiego i postanowiłem trochę promować lipcowy bieg w Studziance. Zresztą po nocy w plecy byłem zmęczony. Obecnie jestem w fazie zwalniania treningowego i szykuję się do odpoczynku ale powoli. W poprzednim roku jak nagle przestałem biegać to jeszcze gorzej było. Teraz stopniowo będę zmniejszał kilometraż co zresztą planowałem już na początku roku. Nie sadziłem tylko ze będę tak zmęczony startami i bez szybkości. Gdy ruszyli zawodnicy na rolkach ja przedzierałem na koniec grupy ponad 250 biegaczy z 93 miejscowości z Polski i zza granicy. 10:58 zacząłem rozgrzewkę kilka skłonów parę wymachów i nie było nic więcej bo już był start.  Bardzo fajnie jak zaczyna się końcu stawki. Widzi się dużo zawodników i sam start z końca.
                      foto Adam Trochimiuk Słowo Podlasia

Ruszyłem jak na treningu ale moje tempo powodowało to,że naturalnie będę wyprzedzał. Nie szarpałem tylko biegłem z łukiem w ręku. W końcu doczepiłem się do kolegi Darka i tak biegliśmy pozdrawiając wolontariuszy, mieszkańców Białej Podlaskiej, kibiców i innych zawodników. Trasa dwóch pętli po 5km szybko mijała. Biegnąc w stroju oczywiście zwracałem na siebie uwagę bo i o to chodziło aby jak najwięcej osób dowiedziało się o biegu w Studziance. Zresztą informację maiłem przypięta z przodu.  Pogoda dopisała i była dobra do biegania. Konferansjerzy Michał i Radek dawali czadu i byli ważnym ogniwem w całym tym dniu piknikowego aktywnego święta. Wracając do biegu to pierwsze 5km nie zauważyłem kiedy i minęło 23:39 i jak na trening było dobre. Nie przyspieszałem tylko trzymając to tempo zgubiłem gdzieś kolegę Darka. Przed metą z jakieś 500 metrów przyspieszyłem na finisz. Dobiegłem w 47:03 na luzie bez problemu. chociaż w głowę grzało a łuk w ręku zdecydowanie mi przeszkadzał. Wygrał Przemek Dąbrowski z AZS AWF Biała Podlaska/ Agro-Metal Ostrołęka z czasem31:47 drugi Marokańczyk 32:39 z trzeci Białorusin 32:51.
           Warto podkreślić, że w biegu na 10 km startowało kilka osób ze Studzianki. Stworzyliśmy drużynę STUDZIANKA w skaldzie ja, brat Mirek, tata Wiesław, Agnieszka Roner (Mirońska rodem ze Studzianki) i Tomek Kowalewski. Pobiegł jeszcze Krzysiek Kowalewski. Zajęliśmy 6 miejsce. Dobry wynik zrobili bracia Kowalewscy; Tomek  złamał 50 minut 49:44 co pomogło nam w osiągnięciu wyniku drużynowego a jego brat Krzysiek 49:47.  Agnieszka z kolei wykręciła wynik 50:25.
Mirek biegł z tatą i wykręcił czas 01:04:15

                                   foto Paweł Pakuła Długi Dystans

a tata ustanowił nowy swój rekord życiowy 1:05:48  kończąc bieg samolocikiem
                                       foto Paweł Pakuła Długi Dystans


Oficjalne wyniki biegu  tutaj: http://w.sts-timing.pl/pliki/BIALABIEGA2014BIEG.pdf a pikniku tutaj:http://w.sts-timing.pl/wyniki_index.php?id=405
Na koniec kto chciał był możliwosć skorzystania bezpłatnie z kawy.
za co dziękujemy.
Dziękujemy także Darczyńcom i wolontariuszom za wsparcie i pomoc bez której piknik nie odbyłby się.

czwartek, 12 czerwca 2014

Próba porannego treningu szybkościowego

12.06.2014r.

Bieganie rozładowuje stras i uaktywnia hormon szczęścia, poprawia koncentrację oraz zdolności twórcze


      
         Wstałem z rana po 4tej. Jest nawet chłodno a dzień budzi się do życia. W lesie wszystko żyje o tej porze. Wychodzę na boso po porannej rosie i widzę oraz słyszę przyrodę w całej okazałości. Przechadzam się po trawie i siadam wpatrując się w las. Różne myśl przechodzą przez głowę. Wkrótce tego widoku nie będę miał codziennie. Takie jest życie. Dokonuje się wyborów na każdym kroku. Potwierdzenie jednego z najważniejszych w życiu już niedługo. Zamyśliłem się a tu trasa czeka. Rozciągam się i ruszam. Jeszcze nadal chłodno. Przyspieszam od początku aby się dogrzać. Pierwszy kilometr 4:42. Kolejny jeszcze szybciej po asfalcie. Zapomniałem dopisać ze to trening szybkościowy. Kolejny kilometr 4:10 u jest już ciepło. Wybiegam na piachy i spokojnie dopiero pod koniec 3 km jakieś 100-150 metrów na 80 %. Dalej parzyste kilometry pod 5:00 a nieparzyste po 4:20. Na 7 km jest ciężko. Brak śniadania i spadek szybkości w ostatnim czasie  wpływa na to że po raz pierwszy od dawien dawna puchnę. następny km w truchcie i 9 ruszam ile sil w nogach 4:14 tylko wyciągnąłem. Planowałem 17 km a tu dychę ciężko tak zrobić. Skręcam w polna drogę i zawracam do domu. Nie dam rady. Zrobiłem 10,3km w 49:24, a takie treningi powinienem robić w 46-47 minut na Dychę. Rozciąganie i do codziennych spraw.

     Jeszcze wieczorem z nowicjuszami biegania Danielem i kolejnym który dołączył Mateuszem robimy pętlę Tatarskiej Piątki w ramach przygotowań do biegu. Chłopaki dobrze sobie radzą. Mateusz na pierwszym treningu przebiegł od razu całą trasę. Wcześniej zanim do nich dotarłem też zrobili pętlę 2,52km.

środa, 11 czerwca 2014

Trening po trasie Tatarskiej Piątki
09.06.2014r.


„Nigdy nie rezygnuj z osiągnięcia celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie.”

              Gdy komary gryzą nie ma co stać i za długo się rozgrzewać jak pobiegnę to niech mnie gonią a wtedy się zmęczą. Godzina 20ta ruszam z rozbieganiem po półmaratonie Solidarności na piachy Tatarskiej Piątki. Lekko i spokojnie wśród pól przebieram nogami w okolicy 5:40 pierwsze kilometry. Nie rwę się już tak do biegania szybkiego jak w maju czy kwietniu. Czuję zmęczenie i czas zwalniania. Szybkości straciłem dużo. Powoli będę szykował się do regeneracji i odpoczynku co nastąpi w początkach lipca. Swoje najważniejsze starty tego półrocza mam za sobą. Widzę po ostatnich zawodach,że organizm potrzebuje zwolnienia. Już nic nie wycisnę w czerwcu a mogę tylko kontuzję złapać.

         Nie lubię biegać kółek ale tez nie chce się za bardzo daleko wypuszczać bo mogę zwątpić. Po dwóch kółkach 2,5km dołącza do mnie Daniel Sun zwany Presją. Biegniemy wolno rozmawiając o bieganiu. Chłopak nastawił się, że pokona Tatarską Piątkę i nie będzie ostatni,. Jednak ja widzę w nim spory potencjał. Ma 17 lat ale za piłką biega jak szalony. Przebiegamy kółko tempie około 14 minut. Postanawia biec kolejne. To delikatnie przyspieszam. Nie orientuje się chyba,że robimy 5:10 a następnie ostatni km 4:50. Dla mnie wyszła ponad dycha. Kolejny trening zrobimy szybkościowy z przebieżkami i skipami.

niedziela, 8 czerwca 2014


II Półmaraton Solidarności w męczarniach

Nie ważne jak zaczynasz biec ale ważne jak go u kończysz


        Trzy półmaratony i maraton w miesiąc to było wyzwanie. O ile maraton pobiegłem już bez katowania to półmaraton Solidarności Świdnik-Lublin miał być testem na wytrzymałość. Zamiast treningu ponownie jest start. Na lotnisko w Świdniku pojechałem dzięki Rafałowi Pajdoszowi. Cała droga oczywiście o bieganiu Jechał tez z nami jeden z fachowców w Naszej okolicy jeżeli chodzi o bieganie Paweł Antoni Pakuła. Człowiek który z niejednego dystansu jadł chleb. Każde  z nim spotkanie i rozmowa wnosi coś do mojej biegowej aktywności. Łykam jego opowieści rady jak bocian krety. W Lublinie uciekł nam autobus a więc dojechaliśmy samochodem do portu. Lotnisko malutkie i jest takiej wielkości jak średnie centrum handlowe. Nie robi wrażenia. Samolotów nie było i w środku pustki. Gdyby nie biegacze to tam byłaby tylko obsługa. Swoją drogą blisko 600 osób robiło zamieszanie i nie codziennie maja tam do czynienia z taką ilością ludzi. Może kiedyś polecę to docenię.Odstaliśmy w kolejce swoje i odebraliśmy pakiety startowe. W nich numer snikers (podwójny), koszulka, izotonik, agrafki i reklamy. Oczywiście oczekiwanie i spotkanie wielu znajomych. Cała biegowa rodzina. Im bliżej 12tej tym cieplej. Strażacy uruchomili wodną mgiełkę i można było trochę się schłodzić. Zrobiłem porządną rozgrzewkę i rozciąganie. Start niestety przesunął się o 20 minut.Pierwszy start runda honorowa i potem już oczekiwanie na ten właściwy. Ustawiłem się z przodu obok Kenijczyków i Ukraińców aby chociaż na starcie im się przyjrzeć. Były pokaźne nagrody finansowe to i ściągnęli zawodnicy z Afryki.
          3,2,1 start. Ruszamy. Na początku tłum i łapanie własnego tempa. Niestety masa ludzi ciągnie i pierwszy kilometr zbyt szybko 4:20 a plan był prosty poniżej 1:40 a gdzieś byłą chęć zrobienia minutę szybciej niż tydzień temu w Chełmie a więc 1:37 zważywszy na profil trasy to będzie trudno. Powalczę. Doczepiam się do Pana Leszka Kota z Bogdanki i jego ziomka. Biegniemy bez szarpania pierwsze kilometry po 4:50 po ulicach Świdnika. Kibiców zbyt wiele nie było ale wspierali. Przed 5 km była agrafka i można było zobaczyć tych z przodu. Punkt z wodą w butelkach co na ten upał był wskazany. Oblewam się i piję. Trzymam się dwóch Panów ale biegną oni jakoś wolno więc na 6 km odchodzę trochę od nich i postanawiam biec sam. Szukam obiektu do dogonienia. Pada na Azjatę z kamera na głowie. Chyba za szybko zaczął bo szybko go mijam. Lecę 4:45. 8 km i brakuje picia oj przydałby się taki chłodny izotonik. Punkt nawadniania był dopiero na 10 km. Woda w butelkach której pół wylewam na siebie a resztę wypijam. Cisnę dalej ale na półmetku czuję ten upał. Będzie ciężko bardzo o te nawet 1:40. Próbuję utrzymać tempo przy wbieganiu na wiadukt. Podbiegów było sporo i dosyć dawały w kość. Po godzinie miałem 13 km za sobą. Było dobrze, jednak przede mną jeszcze 8 trudnych km. Wyprzedza mnie dwóch zawodników i to ostatni którzy mnie mijają, potem już ja tylko wyprzedzam. Ah jeszcze jedne na 17 km minie łyknął. Co kilometr jest trudniej. Jednak łatwo skóry nie sprzedam. Tempo spadło do 4:50/km Na 15 punkcie jest strażacki prysznic i woda. Tylko dlaczego co 5 km a nie częściej, to mnie rozdrażnia. Już widziałem ludzi którzy padali a przed 13km już maszerowali. Doganiam panią która trzyma się ale po jakimś kilometrze zostaje. Biegnę starając się po 16 km przyspieszyć. Jednak nie jest łatwo.Mijam Majdanek i ostatni morderczy podbieg który decyduję się brać z tempem i przyspieszam do 4:45 go zrobiłem. Na szczycie był 19 km. Warto odnotować jeszcze pana z wodą w kubeczki i rozdawał. Chwała mu za to mimo że jak ja przebiegałem trafiłem akurat jak polewał. Dziękuje mu i i wielu biegaczy także go wspominało na mecie. Ludzie w Lublinie dopingowali biegaczy do ostatniego kilometra. Od 19 km lecę już 4:35/km i zamierzam to trzymać do końca. Po raz pierwszy obejrzałem się za siebie. Tak do tej pory nie spoglądałem za siebie. Jak to Paweł Antoni Pakuła stwierdził nie oglądać się i nie pokazywać słabości. Już byłem zmęczony. Zrezygnuję z mocnego finiszu. Na 20 km jeszcze woda i leżący zawodnik a przy nim ratownicy. Ostatni kilometr jeszcze wykrzesuję siły i szybciej. Jest rondo i widać flagę 21 km. Teraz słychać kibiców i biją brawo to finisz.  Na mecie medal uścisk dłoni Pawła Januszewskiego mistrza Europy w biegu przez płotki. Czas jak planowałem 1:37:47 jestem 71 na ponad 500 zawodników. O minutę poprawiłem się z Chełma. To jeszcze nie szczyt możliwości ale powalczę o to jesienią. Trasa jak pisałem trudna i wymagająca bardzo co potwierdzają kolejni spotkani zawodnicy. Kolejna niespodzianka kolega Atom przyjechał specjalnie z Gdyni aby fotki mi porobić. Dziękuję





Nie tak jak zazwyczaj ale mocno. Zdejmuję czapkę, znak krzyża podziękowanie niebiosom za bieg ręce w górę i słyszę Łukasz Napoleone to Tomasz Jasina z TV Lublin mnie wywołuje i gratuluje. Niesamowita radość bo oglądam go zazwyczaj w magazynie sportowym w TVP. Mogłem też porozmawiać z Panem Mateuszem Kurzajewskim z telewizyjnej Jedynki. Fajny gość z niego.

Następnie zamieniłem kilka słów z mistrzem Europy na 400 m z 1998 roku w biegu przez płotki Pawłem Januszewskim


Oczywiście na podium sami Kenijczycy i dopiero 5 Ukrainiec. Ja wydarłem czas 1:37:49 co dało mi 72 miejsce 506 zawodników, którzy ukończyli ten półmaraton. Zająłem 45 miejsce w województwie.Wyniki tutaj http://www.online.datasport.pl/results1163/wyniki/01_OPEN.pdf
a wśród kobiet Ukrainki Węgierka i dopiero 5 Polska Joanna Wasilewska
Lublin ponownie dał popalić porządnie. Lekko rozciągam się i uzupełniam płyny. Kolejny półmaraton jeszcze w czerwcu, ale nie za tydzień-:)

foto Piotr Atom Przekora

Zamieszczony tekst jest mojego autorstwa tak jak i umieszczane zdjęcia  chronione są zgodnie z ustawą o prawie autorskim z 4 lutego 1994. Rdz. 2 art. 8.2. Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904  z póź. zm. Wszelkie przetwarzanie lub wykorzystywanie zdjęć i opisu bez zgody autora jest Z A B R O N I O N E!