sobota, 29 listopada 2014

Bieg przez 4 miejscowości
27.11.2014r.


     W czwartkowy wieczór wybrałem się na wycieczkę biegową, Temperatura poniżej zera i do tego wiało. Zebrałem się w końcu na wybieganie. Do ubrania termoaktywnego dorzuciłem bluzę dresową i zabieram latarkę oraz narzutkę odblaskową. Wyruszyłem ze Studzianki polną drogą w kierunku Dokudowa. Po kilometrze 5:18 to tak nawet spokojnie, Wbiegam w Dokudowie na asfalt. Teraz kilkanaście kilometrów po szosie ale w większości oświetlonej. Kilometry mijają szybko, Na pomiarze po 5km 26:26 więc nie jest za szybko. Przebiegam przez Ortel Książęcy. Już po 7 km czuję jak jest ciepło. W Ortelu Królewskim trochę przyspieszam. Mimo wieczorowej pory to ruch pojazdów jest spory. Zmusza mnie to do zbiegania co jakiś cza na pobocze. Kierowcy przy wymijaniu denerwują się i trąbią bo zapewne ich to razi ze w takie zimno ktoś zajmuje im kawałek drogi urządzając biegi
 
       Na 10 km mam 52:16 i taki sobie rezultat ale to trening. Czas nie gra jednak tutaj roli ważny jest sam trening teraz dla mnie. Nauczyłem się sprawdzania czasów oj taki nawyk. Dalej przebiegam przez Ortel Królewski mając za sobą 12 km. W Studziance jeszcze wychodzi mi 2 km i kończę na 14 km. Czuję się świetnie. Ten trening był rześki i dobry dla organizm. W chłodzie biega się dobrze i to wpływa na lepsze funkcjonowanie organizmu.

środa, 19 listopada 2014

Odzyskałem stabilizację biegową
19.11.2014r. 


         W środowy wieczór postanowiłem trochę pobiegać. Mimo niesprzyjającej aury zaryzykowałem zrobić kilkanaście kilometrów. Rozgrzewka, cieplejsze ubranie, narzutka, latarka i w drogę. Bez szarpania pierwszy kilometr bardzo wolno. Wiatr lekko powiewa, a bijące od wioski latarnie rozjaśniają mi drogę. Mijam kałuże i miejscami zabłocone miejsca. Wbiegam na asfalt i kieruję się na Ortel Królewski. Tutaj nie rozpędzam się za bardzo. Swoim tempem zmierzam do przodu. Przede mną ponad godzina biegu a więc czas na rozmyślania i analizy różnych spraw. To jest dobre w treningu,że zostawiam komórkę, laptop czyli wszelkie wynalazki techniczne i mogę sobie pomedytować w biegu. Forma relaksu połączona z aktywnością daje mi spokój ducha. Takie wybieganie daje mi możliwość sprawdzenia swoich sił a także powera do funkcjonowania. 

    Nie wiem kiedy a znalazłem się w Ortelu Królewskim. Droga ładnie oświetlona i mknę nabierając prędkości. Zabrzmiało jakbym leciał odrzutowcem a tutaj tylko biegnę i to lekko. Podłoże po którym stawiam kroki to asflat. Cóż dla nóg nie jest to wymarzona nawierzchnia ale jest oświetlenie.
Kolejne kilometry mijają bardzo szybko. Na 5 km 28 minut nie ważny tutaj czas a bardziej statystyka.

          Dobiegam do popularnych krzyżówek i mam za sobą 6,5km. Teraz robię nawrót i zawracam. Ostatecznie w 1 godzinę 13 minut zrobiłem ponad 13km. To od ponad miesiąca pierwsze takie wybieganie.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Niedzielny trening
16.11.2014r.


Biegam dalej ale nie widzę horyzontu swoich startów. Jakoś więcej 
spełnienia dają mi treningi niż starty. Notabene dawno już nie startowałem od końca sierpnia.


Wczesnym rankiem porządna rozgrzewka, ciepły ubiór i ruszam w trasę. Wieje dosyć mocno to zaczynam spokojnie. Pierwszy kilometr to taki na dobry rozruch i wbiegam na asfalt. Tutaj mam wiatr w plecy i dodaje mi to rozpędu. Biegnę w kierunku Łomaz. Mijają mnie samochody i to powoduje,że zwiększam czujność. Przemierzam kolejne kilometry z radością i satysfakcją. Czuję swobodę pośród przestrzeni rzeki Zielawy. Na prostej w kierunku Łomaz jeszcze bardziej przyspieszam. Po 5km mam niezły czas 24:31 jak na trening dobrze. Robię nawrót i mam wiatr w twarz. Teraz wolniej zdecydowanie już mi idzie.

7,8 i 9 km w pociecz czoła i odczuwam zadyszkę. Nieregularne treningi robią swoje. Cóż 10 km przyspieszam aby Dyszkę mieć w 50:10. Na koniec rozciąganie i pompki.

wtorek, 11 listopada 2014

Trening z samego rana
12.11.2014r.

       Biegam trenuję nadal i nie odpuściłem. Po prostu teraz inne istotne rzeczy mnie pochłaniają i nie piszę często. Zatem z rana zerwałem się po weekendzie na równe nogi. Robię rozgrzewkę i rozciągam się. Wskakuję w ciuchy biegowe. Zabieram narzutkę odblaskową bo o 6 rano jest jeszcze ciemno. 

    Wyruszam na pierwszy kilometr. Kieruję się na swoje ulubione kółko w Studziance. Początek stabilnie po polnej drodze lekko ubłoconej. Następnie już 1,5km asfaltu trochę podkręcam tempo. Zaczynam układać w głowie plan dnia i sprawy do załatwienia. Nie wiem kiedy a mijam 3 i 4 km. Poranny trening daje orgazmowi oczyszczenie i świeżość myślenia. Kilka kilometrów na czczo postawia mnie zdecydowanie na nogi. Zerkam na czas i po 5 km mam 24:53 więc gonię poniżej 5/km. Delektuję się listopadową scenerią Studzianki. 7,5km jakie przebiegłem zleciało w 37:02. Ostatni kilometr rzecz jasna przyspieszyłem mocniej. Teraz jeszcze rozciąganie i można stawić czoło codzienności.

wtorek, 4 listopada 2014

Spokojny trening
03.11.2014




       Kilka dni bolało mnie kolano. Zastosowałem dawną metodę jak boli kolano to tydzień przerwy od biegania i poskutkowało. Gdy rozciągałem się przed biegiem już wiedziałem, że jest dobrze. Ruszyłem, już po zmroku aby rozruszać się i trochę potruchtać. Z truchtu po kilometrze przeszedłem już do szybszego biegu. Z kilometra na kilometr było lepiej. 
 
     Na po czwartym zapałem właściwy spokojny rytm. Nie przemęczyłem się za bardzo i zrobiłem 7,5km w 42 minuty. Teraz czas na jakiś dłuższy dystans zdecydowanie powyżej 10 km