Ach te...czwarte miejsce
Na dychę nie startowałem bodajże od kwietnia. Wybrałem się z Asią i dwoma kolegami ze Studzianki na bieg do Kobylan. na miejsce dojechaliśmy blisko 2 godziny przed startem. Część z nas starowała na 3,333km a część na dychę. Zrobiłem w miarę dobra rozgrzewkę.
Czekały mnie 3 kółka po asfalcie. byłem ciekawy jak polecę.
Jakież było moje zdziwienie jak na starcie pojawiło się ...22 zawodników.
Faworyt był jeden Marek Jaroszuk z Łomaz i nie było nikogo z kim mógłbym on obiec.Było bardzo gorąco i duszno. Plan był taki aby polecieć poniżej 40 minut. Zamierzenia zostały szybko zweryfikowane.
Startujemy do dość zachowawczo. Pierwszy km 4:07 i już wiedziałem,że nie będzie szybciej. Biegłem od początku na 3 pozycji starając się trzymać tempo. Biegł ze mną od początku młody Paweł. Na 2 km był punkt z wodą w którym Pan siedział a kubeczki były tak niefortunnie ustawione,że należało zawracać się i pobierać picie. Woda okazała się niestety ciepła. Dla mnie był to pierwszy minus ponieważ traciłem tempo. jak tracę tempo to wybijam się z rytmu. jak wybijam się z rytmu gubię koncentrację. 2 km lekko pod górkę i 4:10. Biegliśmy już razem z Pawłem. zamierzałem po 3 km na którym był 4:12 nie spać poniżej 4:15 i biec tak do końca. Nie było mowy o ściganiu się. Upał dawał się we znaki a palące słońce nie odpuszczało mimo, że była to godzina przed 16. Nagrzany asfalt nie był sprzymierzeńcem.
Pierwsze kółko 3,3 km kończę z wynikiem blisko 13 minut i biegnę już w miarę równo. Paweł nadal ze mną. Powiedziałem, mu że nie będę się szarpał i biegnę dalej swoje.
Na 4 km 4:13 ale czekała nas ten nieszczęsny nawrót i podbieg. Niby niewielkie wzniesienie ale miało wpływ na bieg.
Oj brakowało już widzę treningów siłowych i przebieżek. 3 razy w tygodniu to zdecydowanie za mało.
Na 5 km wychodziło lekko poniżej 21 minut. Czyli ogólny czas będzie oscylował w okolicy 42 minut.
Tempo nam spadło do 4:18 ale razem trzymaliśmy się. Po drugim kółku Paweł oznajmił, że pociągnie trochę mocniej. Nie zdecydowałem się za nim ruszyć. jeżeli dojdzie mnie ktoś to wtedy. Biegłem już sam kolejne kilometry. Szósty 4:16 i było ciężko bo gorąco. następny kilometr nawet lepiej 4:14 i to trzymałem na ósmym. Teraz dopiero odczułem jak krótkie dystanse pokonywałem na treningach i w starciu z zawodami jestem nie wybiegany. Paweł odszedł ode mnie na już jakieś 100-120 metrów.
Jak zobaczyłem już każdy biegł prawie samotnie. Na ostatnim kilometrze lekko Zająłem te nieszczęsne 4 miejsce z czasem 42:31.
Wygrał Marek Jaroszuk z Łomaz ale tez miał wolniejsze tempo 36:57 to też pokazuje jak trudne były warunki.
4 miejsce zajęła tez wśród kobiet Asia a Krzysiek na 3,3km też był 4.
Cóż forma spadła na dychę blisko 3 minuty. Nie przygotowałem się należycie do tego biegu.