43. Półmaraton Wiązowski na sprawdzenie
Do Wiązownej pojechałem po raz 10-ty. Zawsze mi się tam dobrze biegało. Jak byłem w formie rok w rok latałem poniżej 1:30. Teraz nie trenowałem po półmaraton ale chciałem sprawdzić jaki wpływ ma codzienna aktywności składająca się z przeważającej części z biegania na 5 do 10 km.
Postanowiłem utrudnić sobie bieg i polecieć w stroju królika. Na bieg wyruszyliśmy wesołym autobusem wraz z członkami Klubu Biegacza Biała Biega.
Biuro Zawodów biegu jak zawsze znajdowało się w szkole i sprawnie funkcjonowało.
Na rozgrzewkę wybrałem się z paroma osobami aby trochę rozruszać się. Bieg postanowiłem pobiec z Marcinem z którym biegłem ostatni mój półmaraton w Platerowie.
Ustawiliśmy nie na końcu stawki i w miarę przechodzenia zawodników przez linię startu ruszaliśmy.
Zaczęliśmy za balonikami na 2:20. Obraliśmy sobie cel dobiec poniżej 1:40, czyli start wolny a potem przyspieszamy powoli do nawrotu. Po nawrocie i podbiegu rakieta.
nasz bieg to trochę rozmów i zaczepianie kibiców oraz zawodników. Do nawrotu na 10,5 km dopadliśmy zająców na 1:55, 1:50 i ścigaliśmy tych na 1:45. Na nawrocie mieliśmy czas na 1:46. Dopadliśmy go dopiero po podbiegu na 13 km.
Po 13km ruszyliśmy zdecydowanie aby podkręcić tempo i uzyskać zamierzone złamanie 1:40. Nie było to trudne bo z każdym kilometrem rozpędzałem się a kolega gdzieś pozostał. Gdy doszedłem do tempa 4:30 na 16 km to już spokojnie nim biegłem.
Marcin na 19 km doszedł do mnie i podarł do przodu.
Ja byłem porządnie zgrzany tym strojem i nie szarpałem.
Wiedziałem, że spokojnie tym tempem dociągnę poniżej 1:40. Na finiszu ostatni km 4:06 i wyszło 1 godzina 39 minut 20 sekund.
Świetny bieg i fajna zabawa była. Jak podkreślam organizacja na najwyższym poziomie od lat. Bieg pokazał, że potencjał i pamieć mięśniowa są nadal. Można było śmiało ruszyć na 1:35 a potem wydusić jeszcze trochę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz