czwartek, 17 sierpnia 2023

 IV Tatarska Ekstremalna Piątka

Coś tam biegam, choć już dawno nie pisałem. Tym razem relacja z zawodów opisania wierszem.

To nie był zwykły bieg.
Choć nie padał grad ani śnieg.
Oj biegało się zagajnikami i lasami.
Trasa wymagająca choć nie aż taka trudna
Lecz dla laików trochę złudna.
26 przeszkód trochę spowolniało
Towarzystwo wszystkie pokonało.
Choć forma nie wspaniała
Sylwetka nie doskonała
To zająłem dobre 6 lokatę
A pierwsze w kategorii wiekowej to jak bonifikatę.
Fajne uczucie wystartować u siebie
Biegnąc czułem się jak w niebie.
Pobiegłem bez przygotowania
To też do myślenia skłania.
Ulatałem się z organizacją wydarzenia
Z doborową ekipą wolontariuszy nie do przecenienia.
Pokonałem wszystkie przeszkody
I na koniec uraczyłem się zimnej wody.
Zaczęło się od nawijania linki z oponą na kawałek drewna.
Tak przeszkoda była bardzo wylewam.
Ciężko jak diabli
Wolałbym walczyć do szabli.
Zawodnik obok szybko sobie poradził
Oby tylko później nie przesadził.
ja zaraz za nim rzucam oponę i pod drutem kolczastym w piachu tonę.
Czuje kurz na siebie i smak piachu
Co dodaje mi rozmachu
Myk cyk przyspieszam do ściany Tatara
Tylko chciało już by się browara. Gorąco a wspinaczka mnie czekała
Potem na kółkach siła ambicji mi zelżała.
Dalej kółka które gładko robię i kieruję się do poligonu
Tam nie ma nikogo z wolontariuszy szwadronu.
Co u licha za zamieszkanie
Niech tu wolontariusz Michał Kosobucki
Szybko stanie.
Dalej po lesie w magiel wbiegamy
I do ściany z opon się zbliżamy.
Ciężko jest wbić się tempo dobre
Chociaż może to nie rozsądne
Pajęczynę szybko pokonuje i w lesie wnet się znajduję.
Prędko po beczkach skaczę
I oponami się zahaczę.
Wybiegam w drogę mijając Pawła strażaka
Który raczy zerówką nieboraka.
Biegnę w dziki rów
I pokrzyw nie wynosiłem snów.
Wpadam w zastawkę brata
Który ma mnie za wariata.
Ostro dopinguje
I do biegu mobilizuje.
Przez krzaki i las wpadam na płotki
Któż tak ustawił te wywrotki
O mało nie dachowałem
Bo tak się na nich zachwiałem
Dalej wpadam po pas do wody
To dobrze jest dla ochłody.
U Romana gwoździ nabijam
I szybko w las wywijam.
Biegnę goniąc pierwszego
Chcę być lepszy od niego.
W anytyperspirancie zostaję
Nie łatwo mi się to wydaje
Cuchnie bajoro fruwa błoto
Ale wnet widzę co to?
Wolontariusz Mateusz zdjęcie cyka
I szybko mi z oczu zamyka.
Dobiegam do liny Łukasza
I nie jest to z mlekiem kasza.
Bagno mnie wciągać chciało
Lecz te błoto w rzece szybko że mnie się oderwało.
Pod prąd strumyk pokonywać próbuję.
Za mną słychać konkurencji ruję.
W pewnym momencie tracę grunt pod nogami
Muszę podpłynąć zaciskając zębami.
W rzeczce ziela dużo bywało
Momentami ciężko się przedzierało.
W końcu wypadam na łące
Dość bycia w tej zielonej mącze.
Teraz jadą dopiero się zaczynała
To z Tatarskim drągiem walka mnie czekała.
Łapie brzozy kawałek okazały
Biegnę wokół cmentarza kawał wspaniały.

Trochę mnie on sponiewierał
Do tego upał doskwierał.
Wnet sąsiad krzyczy że w rzece dużo wody
Ci co nie umieją pływać nie mają ochłody.
Szybko reagujemy i wici puszczamy
Resztę zawodników uwagą wspieramy.
Na punkcie Alicja Mironska i Bogdan Ga czekali
Wszystkich wodą częstowali.
Potem łyków wody kilka
I na przyczepie szybko byłem toż to chwilka.
Do Mikołaja lin gdy dobiegalem
Szybko mnie Marcin Mirończuk ścignął aż na linie znieruchomiałem.
Musiałem drugi raz się wciągać
Aby opaski nie przerąbać.
Na łuku gościa dognalem
Lecz tu już z biegiem zwolniłem.
Dalej plotek szybko zrobiłem
I dalej się w las zagoniłem.
Teraz biegłem co sił aby nadrobić
I w dobrym czasie się wyrobić.
Wiara z piachem złapałem
O mało się nie wyrąbałem
Potem pod siatką było czołganie
I ściana Tatara to było dla wielu wyzwanie.
Na koniec śruby dokręcanie
I entuzjastyczne mety przywitanie Justyna Kosobudzka Jacek Izdebski
Medal drewniany na szyi zawisł skazały


Czas biegu nie był doskonały.
Dziękuję fotografom Fotoklubu Podlaskiego rewelacyjnego
Takiego extra wydarzenia promocyjnego.
Bialskie Klasyki zjechały
Imprezę wsparły swoimi autami.
Wolontariusze z Caritasu też się stawili i pomocą nie grzeszyli Gosia Strzelec
Dziękuję Sąsiadowi Krzysztofowi zacnemu
Jak zawsze mi pomocnemu.
Łukasz Kondraciuk Grzegorz Trochonowicz Mateusz Niedźwiedź sporo dobrego uczynili.
Mirkoturysta CalySwiat czuwał na trasie i nad pierogami
Które znikały porcjami.
Justyna Wiśniewska Ułasiuk i Anna Lempaszek biuro i dekorację ogarnęły
Szybko z tym się uwineły.
Na koniec w drużynie Studzianka wszystkich pokonała
Do kolejnego roku będzie w chwale się wychwalała.
Sporo fajnych ludzi biegało
I nowych też się poznało.
Fot. Marek Zubik Fotoklub Podlaski Ewa Ossowska Radio Biper

1 komentarz: