środa, 13 listopada 2024

Biegam i nie biegam a jednak biegam

Ponad rok nie pisałem żadnego posta. Gdzieś pisanie o bieganiu zeszło mi na dalszy plan.

W tym roku biegam dla siebie. W zawodach prawie nie uczestniczę. Prawie bo pobiegłem w lutym półmaraton w Wiązownej ale bardziej dla funnu w stroju różowego królika. Potem w lipcu Tatarską Piątkę u siebie w Studziance także w stroju ale tym razem Tatara. 






Moje bieganie to w miarę regularnie 3 razy w tygodniu czasami zdarzało się 4 albo i dwa. W czerwcu kręciłem głównie rowerem i od dawien dawna udało się zrobić 100 km w nocy.  Teraz raczej chodzi o zbijanie kilogramów nadwagi niż szykowanie formy. Zazwyczaj to 10-11 km lub pętla 14 km. Wszystko dokumentuje na aplikacji biegowej. Czasami zdarza się pobiec poniżej 5 minut na km ale rzadziej. Bardziej skupiam się na spokojnym bieganiu. Raz lecę po asfalcie a innymi razy po drogach polnych.

11 listopada pobiegłem w biegu Niepodległości w Białej Podlaskiej na biało-czerwono bardzo zachowawczo i lekko. 


Szło całkiem całkiem ostatecznie 25 minut 59 sekund i lepiej zapomnieć o takim wyniku w kontekście rywalizacji. Chodziło o udział. Chciałbym się sprawdzić w miarę możliwie ile to jeszcze w pamięci mięśniowej zostało z dawnych czasów biegania i trenowania.

środa, 25 października 2023

VII Nocny Bieg Pamięci Bohaterskich Lotników Podlasia

W sobotę odbył się po raz siódmy bieg nocny w Białej Podlaskiej. Dystans 5 km wytyczony został po ulicach miasta.

Nie specjalnie się do biegu przygotowywałem. Oj tak jako trening trochę mocniej te 5km pobiec niż na zwykłym bieganiu. Zwłaszcza,że dzień później miałem półmaraton w Lublinie. Fakt,że na zająca na 2 godziny ale Lublin to Lublin trzeba uważać. Do tego polecę jako zając.

Wracając do biegu w Białej Podlaskiej. Z kolegami dotarłem pół godziny przed startem. Szybki odbiór pakietu i 1km rozgrzewki. Trochę rozciągania i szybko biegną na start. Ubrałem się na krótko, spodenki, nowe buty i opaski kompresyjne na nogi do rozbeiagnia, koszulka z krótki rękawkiem i profilaktycznie rękawiczki. 

Start bardzo fajny był w dymie i racach. Niestety za szybko zacząłem i w tym tłumie poniosło. Na 1 km zorientowałem się ze tempo 4:05/km to zdecydowanie za szybko i zacząłem zwalniać. Sporo osób mnie mijało/. Oj niepotrzebnie tak wyrwałem. Powinienem stanąć z tyłu. Teraz nie będzie jak gonić. Zdyscyplinowanie pomogło i kolejne km już po te 4:15 spokojnie szło. Nie forsowałem się a niech inni wyprzedzają nie czas na ściganie się. Wszak ciężko tempo i tak utrzymać skoro nie biega się szybko. 

Zrobiłem jak chciałem 21 minut 7 sekund na 5 km wyszło co nie jest takim złym wynikiem zważywszy,że nie trenuję wcale prędkości a 5 km biega mi się co raz bardziej dziwnie. Przede wszystkim jest to za szybko, plecy bolą a i masy nabrałem. Trzeba trochę kg zrzucić przez zimę. 


Na mecie czekał piękny medal i ciepła dobra zupa myśliwska oraz herbata. Bieg ma swój urok i do tego byłą okazja aby spotkać dobrych znajomych.

czwartek, 19 października 2023

Rozruch pomaratoński

Rozbiegania po maratonie w Koszycach

We wtorek leciutkie 6 km po 6:00 na km. Nie było źle. Trochę nogi czuły maraton ale przecież wolno pobiegłem. 

W czwartek także szóstka już na luzie

W niedzielę to już 14 km po asfalcie i w testowanych nowych butach. Powoli muszę je rozbiegać.


Widać światełko w tunelu i zaczyna świecić słońce biegowe.

Nie jest źle staram się biegać te 3 razy w tygodniu ale narazie bez obrania celu. Nie mam szybkości wcale. Będzie chłodniej to zdecydowanie lepiej mi się biega wtedy. Zatem ważne aby utrzymać aktywność. 


Październik to dobry miesiąc na rozbiegania i próbę zaprogramowania się na regularne bieganie min. 10 km na treningu. Jeszcze ciężko jest setki po każdym kilometrze robić mocno ale trzeba próbować. Muszę zabrać się za ćwiczenia i rozciągania.

Na horyzoncie bieg nocny w Białej Podlaskiej oraz zającowanie na Maratonie Lubelskim. Pobiegnę na 2 godziny a więc będzie zabawa, będzie się działo.


poniedziałek, 2 października 2023

100. Maraton Koszyce

Maraton bez przygotowania, czyli jak pobiegłem w Koszycach poniżej 4 godzin


W tym roku nie zamierzałem już biec maratonu. Owszem jechałem do Koszyc ale z zamieram przebiegnięcia jednego okrążenia czyli półmaraton. Od zimy nie zrobiłem żadnego ale to żadnego wybiegania powyżej 20 km. Ostatnio to był półmaraton w Wiązownej. Nawet buty nowe na asfalt kupiłem dwa dni przed wyjazdem. 

Jak pisałem ruszam się ale to max było raz 15 km a tak 10 czy 12 km 2-3 razy w tygodniu.  Wesołym autobusem pojechaliśmy do Koszyc na Słowację. Ponad 30 osób głównie członkowie Klubu Biegacza Biała Biega oraz sympatycy.  W piątek byliśmy na Słowacji gdzie zakwaterowaliśmy się w dwóch lokalizacjach. Po 21 już byliśmy w łóżkach.  Trzeba było odpoczywać.

W sobotę udaliśmy się do Koszyc po odbiór pakietów startowych. Exspo zbytnio nie zachwyciło ale spotkaliśmy faworytów z Kenii i Etiopii oraz Roberta Korzeniowskiego naszego mistrza w chodzie. 

Mogliśmy z nim pogadać, zrobić fotki i otrzymaliśmy od niego zdjęcia z autografem. 




Potem lekki rekonesans trasy i trochę zwiedzania.  

Pomnik maratończyka 
Ekspozycja medali z 100. lat maratonu innych biegów w Koszycach.
Bazylika św. Elżbiety 

Jeden z publicznych szaletów za 50 eurocentów.








W między czasie wystartował mini maraton gdzie biegło na bodajże 4 km kilka tysięcy osób. 


Nawadniałem się cały czas od piątku. 


W sobotę zjadłem tez z kg makaronu i dużo piłem. Spać udałem się tez szybko wraz z kurami.

W niedzielę  z rana już była ekscytacja biegiem, choć nadal chciałem biec tylko jedno okrążenie. dojechaliśmy w pobliże statu około 7:30.  Powędrowaliśmy do depozytu. Przebrałem się w toalecie w ubrania biegowe. Oczywiście buty wziąłem stare bo nie chciałem ryzykować. Nasmarowałem stopy i palce sudokremem. Trochę plastrów pokleiłem. Postanowiłem pobiec na krótko bo było ciepło i zapowiadana prognoza około 17 stopni. Zabrałem placek z piciem i i wszystkimi tymi asortymentami.


Lekki trucht rozciąganie i  do strefy startu. tam swoje odczekałem. Ustawiłem się za zającem na 3:45 bo tam mnie wepchano. Albo poniżej 1:50 półmaraton albo poniżej 4j
3..2..1.. start i spokojnie ruszyłem. Był ścisk na początku. Początkowo punkty żywieniowe mijałem. Mnóstwo ludzi na trasie. Czułem się dobrze a więc poleciałem i drugie kółko. 


Trochę zawodnicy półmaratonu zwolnili nas maratończyków na drugim okrążen   ::iu. Na trasie punkty co 2,5km, pełno kibiców dopingujących w tym sporo dzieci. Często muzyka i ten doping " x: ":Put, put, put, put!!!

Do 31 km leciałem na 3:45-3:48 może nawet a potem jednak nie wystarczyło już tyle sił i zwolniłem. Jednak ani razu nie maszerowałem ani nie stanąłem.  Nie szarpałem się. Nie za wszelką cenę. Wiedziałem że te 4 godziny nie będę biegł i w sumie ta 3 będzie z przodu, więc te ostatnie 10 km. Bardziej zwiedzałem już miasto i rozglądałem się. Przybijałem piątki. Dotrwałem w spokojnym tempie 5:50- czasami 6:00 na km do końca. Dzięki temu nie było dramatu ani bólu.

Wynik 3:52:27 bez przygotowania to dobry czas. Piękny medal 100.Maratou zawisł na mojej szyi.



Nie było ściany ani zwątpienia. Obeszło się bez cierpienia. Wszystko było w głowie i w pamięci mięśniowej. Chociaż wiem,że jakbym się przygotował to wynik byłby dużo lepszy. Może innym razem. 

Po wszystkim były pamiątkowe fotki  i celebracja pokonania dystansu maratonu. Sporo fajnych fotek zrobiliśmy i dużo się uśmialiśmy.

Na drugi dzień po maratonie trzeba było już wracać.
Zmęczenie bardzo nie było także dzień odpoczynku i trzeba lekko potruchtać.

środa, 27 września 2023

W ciągłym ruchu, czyli podsumowanie lata

Mimo, iż lato minęło to ruchu mi nie brakowało. Gorzej jednak było z bieganiem. W czerwcu biegania prawie nie było bo kręciłem km rowerem i ponad 500 zrobiłem. Ach jak by to był bieg to z formą bym wystrzelił Cóż. Lipiec był pod znakiem kajaków i przebiegłem bądź maszerowałem łącznie ....60 km w tym 2 razy na zawodach piątek które u siebie organizowałem. W sierpniu już było lepiej starałem się 2-3 razy w tygodniu w miarę regularnie lekko człapać, bo bieganiem ani żadnym przygotowaniem tego nie można nazwać. Sporadycznie 10 czy  dwa razy 12 km.  Łącznie wyszło marne 127 km Dało to 12 treningów. Najlepiej biega się oczywiście z rana.

Sarenki też chciały się ze mną ścigać. 



We wrześniu udało się nawet 15 km pobiec a tak to głównie po 10 km co jest pewnym nieznacznym progresem. Wybiegań nie było żadnych, ani siły biegowej. Jednak te 3 dni biegu w tygodniu staje się już regularne. Praca i dom ograniczały treningi. Nie przespane noce robią swoje. Czasami fizycznie już było ciężko wyjść na trening nawet z rana. Jakoś te 100 km przebiegłem. Co dalej? Słońce biegowe wyszło. Planów biegowych póki co nie snuję. Ważne są regularne treningi nie tylko takie człapanie. 
Przede wszystkim pocieszające jest to,że idą zimniejsze dnia  a to lepiej się biega. Niestety nabrałem masy i do zrzucenia mam.. ba 9 km. Sporo się odłożyło.