Dobry start, czyli XXXV Półmaraton Wiązowski
01.03.2015r.
Do Wiązownej k. Warszawy pojechałem
po raz drugi. W 2014 roku biegło mi się dobrze półmaraton i zrobiłem tam swój
drugi wynik życiowy. Pierwszy w tym roku
półmaraton miał być testem w jakiej jestem obecnie formie i jakim stanie przygotowań
do wiosennych startów. W tygodniu poprzedzającym start trening we wtorek i
trucht w sobotę dzień przez zawodami a tak to odpoczynek. Założenie miałem jedno jak
w startach w półmaratonach poniżej 1:40, lecz spokojnie.
Na miejsce dotarłem przed godziną
10-tą. Odbiór numeru i całego pakietu. Jeszcze raz analiza trasy którą już rok
temu biegłem i spodobała mi się. Jest kilka podbiegów które zamierzałem brać
zwalniając jakieś 20 sekund na danym kilometrze. Przebrałem się w dres i spokojnie
potruchtałem około 2 km. Następnie zrobiłem porządne rozciąganie. Cała
rozgrzewka zajęła mi 45 minut. Dawno tyle nie przygotowywałem się. Po
rozgrzewce montuję numer startowy, telefon z ednomondo, pas z musem
owocowym i chusteczkami. Postanowiłem że pobiegnę w spodenkach i koszulce, oraz na nogach krótkie skarpetki oraz w nowych butach. Miałem je na 2 treningach.
Na start wyruszyłem na 5 minut przed
z ciepłej szkoły. Jeszcze trochę rozruchu i staję wśród ponad tysiąca
zawodników. Obok mnie koledzy z Klubu Irek i Krzysztof. Ruszam jak planowałem.
Wystrzał armaty i w drogę. Pierwszy
kilometr nie dałem się ponieść i na 5:10 biegłem wyszło 5:09. Dalej
przerzedziło się i 5:06. Starałem się złapać swój rytm biegowy pod
4:40-4;30/km. Trzeci był za szybko więc doczepiłem się do Krzyśka i 4:46 potem
4:44/km. Gdy po 5 km niektórzy sapali ja
dopiero wchodziłem w rytm swojego tempa. Na 6 km odłączyłem się od Krzyśka i
już lekko ruszyłem sam.
Teraz biegłem swoim tempem
doganiając co raz grupki zawodników. Biegłem trochę z nimi i odchodziłem.
Zwiększałem tempo jakieś 2-3 sekundy na km. Na 10 km już zbieg z górki którą
będziemy wracać. Co ważne punkty nawadniania były bardzo często co 2 km bodajże
Jeden opuściłem tylko a tak na każdym woda lub ciepła herbata i ta ostatnia
była bardzo wzmacniająca. 47 z kawałkiem na Dyszce. Teraz nawrót i czas
przyspieszyć nadrobić początek.
Na podbieg zwolniłem co wyszło w tym
kilometrze 4:39 po wbiegnięciu na górkę po raz pierwszy zastosowałem mus
owocowy w saszetce. Okazał się bardzo trafnym pożywieniem. Teraz czułem, ze
biegnę 13 km zrobiłem w godzinę.
Dalej systematycznie mijałem po
kolei zawodników tych co zwolnili i tych co biegli swoim tempem średnio już 4:25. Odgłos
endomondo i mijanych kilometrów wyznaczały mi rytm. Nie wiem kiedy 15 km 17 km
a następnie 19 km. Widzę jak zawodnicy sapią i męczą już się a ja płynę.
Jeszcze przyspieszam doganiając kolejnych. Od nawrotu jeden mnie wyprzedził na
podbiegu które i tak potem łyknąłem a starszy Pan z 15 km jak go mijałem zerwał
się ale nie na długo po jakimś kilometrze już mijałem go idącego.
Wracając do trasy cały czas asfalt z
nielicznymi podbiegami i zbiegami. Na 20 km po raz pierwszy czuję bieg ale
wizja końca tylko mnie wzmacnia. Zachęcam mijanych zawodników do zabrania się
zemną ale widzę, że chyba mają dość. 20 km wyszedł 4:11 a ostatni jeszcze
przyduszam poniżej 4. Finisz bez szarpania wychodzi 1:35:26 a według ednomondo
i brutto 1:36:02 na tablicy. Odjąć czas jaki spędziłem w tłumie zanim
wyruszyłem to jakieś 30 sekund a więc lepiej o poprzedniego roku o prawie
minutę. Zająłem 284 miejsce na 1043 zawodników. Wygrał Szymon Kulka (Lipinki) z czasem 1:05:35 Dostałem ładny medal w kształcie liścia. Fajna organizacja i dobra
trasa, chyba tu będę wracał. Jakbym pierwsze dwa kilometry zrobił od razu na
4:30 byłaby życiówka, ale nie ona była celem.
Biegło się dobrze i zmęczenia dużego
nie ma. Owszem wysiłek był ale czuję się dobrze, że dałem rady jeszcze
się porozciągać. Nawodnienie było
trafione, rozgrzewka także a pożywienie ostatnich dni jakże trafione. Numer startowy na pasku zamiast agrafki bardzo dobry pomysł.
Teraz dwa dni regeneracji i
rozbieganie a potem już 4 tygodnie szlifowania formy do maratonu.
Brawo, gratuluję! Bardzo ładny winik :) Chyba musze się przekonać do negative splits, a nie utrzymywania stałego tempa na całym dystansie :P
OdpowiedzUsuńDzięki. Dystanse do półmaratonu i razem z nim opanowałem negative splits, gorzej z maratonem to wyższa szkołą jazdy. Bardzo dobrze się biegnie z kilometra na kilometr to dodaje sił.
OdpowiedzUsuń