"Wszyscy mamy marzenia. Aby się spełniły potrzeba dużo determinacji, zaangażowania, samodyscypliny i wysiłku." Jesse Owens
09.07.2013r. Wtorek
Zapisy na II Tatarską Piątkę nadal trwają www.studzianka.pl. Jak
to bywa jedni się zapisują a inni niestety informują, że rezygnują. Cóż trzeba
pomyśleć o innej formie stanowczej decyzji. Jednak ma to mały plus bo inni mogą
jeszcze zdarzyć. Tym razem trening szybki i sprawdzian po trasie
Tatarskiej Piątki a dokładnie 5280m. Dzisiaj biegnie brat i ojciec także
szykują się do biegu. Strój biegowy oraz rozgrzewka. Zwrócenie
szczególnej uwagi na rozciąganie. Jeszcze przed treningiem dopadły mnie dwie
osy i użądliły w twarz i czoło więc czuje się niekomfortowo. Dojeżdżamy na
trasę. Zanim rozpoczniemy to skipy i sprinty. Cieszy widok trenujących dzieci
do biegu II Tatarskie Bieganie. Przebiega obok nas Zuzia która regularnie biega
i przygotowuje się do biegu na 600m. Inne dzieci też ją naśladują.
Po rozgrzewce startujemy. Ja narzucam od razu
mocne tempo w granicach 4:05/km z zamiarem jego utrzymania. Niestety mimo, że
grubo po 20tej to jest gorąco i duszno. Bieg jest o 17:00 więc będzie jeszcze
trudniej. Skręcam w Zagumienie i napotykam Panów wywożących na pole tzw.
"makaron" od zwierząt hodowlanych. Zapachy na biegu gwarantowane.
Dalej wśród traw i zieleni wyskakuję na piaszczystą drogę. Nogi zapadają się w
piachu. Pierwszy kilometr bardzo dobrze 4:04. Zerknąłem za siebie młody został
w trochę w tyle. Drugi dalej po piachu, dołach i kamieniach trochę słabiej
4:08. Zerkam na brata już jest za mną jakieś 200m. Niestety na prostej źle
zbiegłem z jednej strony na drugą i coś mi strzyknęło w prawej nodze. Źle
stanąłem i odczułem ból. Od tego czasu biegło mi się dużo wolniej. Niestety z każdym
metrem ból narastał. Zacisnąłem zęby i zwolniłem. Zacząłem drugie okrążenie czując
nogę. Zacząłem myślami uciekać w niebo i chmury. Chciałem oddać ból w przestworza. Niech sobie idzie i nie
wraca. Wkładam go w cumulusy i niech z
nimi płynie w przestrzeń. Na 3 km zerknąłem
na czas i już wiedziałem, że sprawdzian szlak trafił. Nie myślałem już wcale o
nodze. Zerkam gdzie Braciak a on daleko, a ojca to wcale nie widać. Na 4 km
zbieram się do kupy. Noga jakby nie bolała już tak. Wpadam na prostą i staram
się przyspieszyć, chyba jednak nie jest to dobry pomysł. Biegnę jednak wolniej.
Piach na tej prostej daje się we znaki i hamuje biegacza. Jednak jak to ja nie
odpuszczam ostatnich dwustu metrów i sprint. Dobiegam z czasem 22:01. Dystans 5280m za mną.Czy to
było rozsądne to się okaże. Zmęczyłem się mocno. Rozciągam się i truchtam
czekając na brata którego już widzę. Przybiegł 2,5 minuty za mną. Tata z kolei walczy i ponad pól godziny mu zajęło. jak na pierwszy raz na tej trasie to nie pobiegł tak źle. Zastanawiam eis co z stopą czy skończy się na przesileniu. Kiedy kolejny trening może
czwartek, ale to okaże się, czy przez poryw biegowy nie nabawiłem się urazu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz