02.02.2015r.
Biegam bo lubię. Przemierzam kilometry bez zastanawiania się dlaczego. Bez żadnej taktyki. W poniedziałek lekko 7,5km małe kółko po Studziance.
W
czwartek chciałem zrobić kilometrówki. Zacząłem spokojnie 5:30 pierwszy
kilometr. Drugi szarpnąłem 4:20 i po tym drugim kilometrze zaczęły
boleć mnie plecy. Chyba za szybko to było. Dalsza trasa już w łeb wzięły kilometrówki. Zrobiłem w sumie 13 km.
Kolejny trening wypadł z żoną po lesie bielańskim. Na początek bardzo powoli 5 km a potem 7 trochę szybciej.
W niedzielę zrobiłem 5,5km marszu.
Dzisiaj przebiegłem 6,5km po polnej drodze w blasku księżyca też spokojnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz