Powrót do pisania bloga
Maraton w 3:31 po lasach treningowo +schłodzenie, czyli początek drogi do Ultra.
Blisko 8 miesięcy nie pisałem na blogu. Zatrzymałem się równo na 600 postach. Wracam do pisania. Zamieszczam opóźnioną relację z jedynego w 202 roku maratonu ale nie z zawodów tylko z treningu.
Pierwszy raz pobiegłem maraton ma treningu. Skoro zawodów nie ma to szkoda budowanej formy. Jakoś wypadałoby dystans zrobić. Trenowałem po 4 razy tygodniowo 12 tygodni ok. 60-80km/tygodniowo - rozbieranie, tempo, siła i wybieganie. Wybiegania 25,27,28, 30, 31 i 32km. Do tego trochę rower, raz w tygodniu crossfit i od 2mcy sauna z morsowaniem raz w tygodniu.
Ostatnie tygodnie trochę zwolniłem aby dać radę z maratonem. W sumie nie było źle z przygotowaniami.
Nie nawadniałem się specjalnie ostatnie tygodnie jak to bywało przed królewskim i dystansami. Węglowodanów też nie aplikowałem zbyt obficie. Maraton wyszedł z marszu z tym, że buty nowe trzeci raz założone na cross i pierwszy raz plecak biegowy założyłem. Plecak już na gwiazdkę dostałem i przeszedł chrzest bojowy.
Tydzień temu podejście spaliłem po 15km wskutek złego dobrania skarpet do nowych butów.
Tym razem pobudka jeszcze jak było ciemno. Szklanka wody z multiwitaminą magnez i stoperan, banan i mus. Dalej sudocrem na palce u nóg i miejsca narażone i plastry. Trzy warstwy ubrań-koszulka, bluza i wiatrówka. Do tego kompresy i cieńkie spodnie dresowe. Obowiązkowo buff, czapka, czołówka i rękawiczki, zegarek. Do plecaka spakowałem wodę, szot 100ml na przetestowanie, mandarynki, banany, mus owocowy Kubuś 3 szt. i ... coca cola w puszce zamiast kawy i żelu. Poza tym telefon i "taśma życia" na czarną godzinę.
Na początek lekkie rozciąganie i długa. Spokojnie zaczynam 5:10 bez szaleństwa. Pogoda jest dobra 2 stopnie, lekki boczny wiatr, pochmurne tylko brak trochę słońca. Po 2 km jest za gorąco. Zrzucam w biegu bluzę i to dobry pomysł. 3 i 4km to już stabilizacja tempa 5:00/km. Po drodze przwbiwhaka2 sarenki kilka sztuk. Dalej szło plus minus 2 sekundy bardzo równo do 20km. Po 6 km czas na piknik. Wciągam mus. Biegałem drogami polnymi i leśnymi.
Błota dużo nie było, czasami. Na polnych drogach ruchu żadnego poza burkami które tu i ówdzie próbowały podbiegając mnie straszyć. Buty dobrze się sprawowały. Plecak też, prawie go czułem.
Po 14km woda i banan. W zasadzie założenia były takie aby do 21km nie biec szybciej niż 5:00. Na półmetku wyszło 1:46:55. Straciłem po 20km z pół minuty na zdejmowanie plecaka i chowanie śmieci. To wymaga poprawy ale cały czas w biegu.
Na 24km wypijam szota 100ml na kilka razy. Zastanawiałem się co on może mi dać. Strzał był na 26km a 27 to 4:47 za szybko było. Tutaj zdyscyplinowałem się po km do 4:56. W lesie cisza żadnych zwierząt. Korony drzew lekko powiewa ją. Niestety sporo śmiecia typu puszki po konsumpcji, plastiki i folie.
Na 28km zjadam kolejny mus. 30km i 31km wybiegam z lasu po 4:55km.
Na 32km czas na kofeinę. Wypiłem z pół puszki a resztę nie wiem jak ale w czasie biegu trochę zwalniając przelałem do butelki po shocie. Jednak ze 30sekund zgubiłem zdejmując plecak i chowając puszkę. 33,34 i 35km po 4;55 równo. Na 36km popijam wodę i trzymam tempo. Przez Lubenkę przebiegiem równo po 5:00. Na 39km jednak wpakowałem się w błoto i namoczyłem buty. To drobny szczegół ale ważny bo skończył mi się komfort biegu. Błoto buty szybko z podeszwy utraciłem ale ma bokach pozostało. Już teraz czuć dystans w nogach. Na 40km detale mają znaczenie. Do końca było już blisko. 41 i 42km po trawie oraz błotnistej drodze poszło. 42km 200 m w 3:31:15 dobrze jest. To chyba najszybszy mój cross maraton. Lepiej biegałem tylko na asfalcie 2 razy w Warszawie i raz w Hamburgu. Do końca już zwolniłem na tzw. schłodzenie już w truchcie.
Trening poszedł bardzo dobrze poza wdepnięciem w błoto wszystko zagrało perfekcyjnie. Tempa nie forsowałem a i żywienie oraz ubiór dobrałem świetnie. Nie skatowałem się. Jedynie stopy i achillesy trochę bolą. Na tym kończę rok. Przebiegiem ponad 2456km plus rower, marsz kajak to daje 2642km czyli ponad 7km aktywności dziennie. Zatem zakładane 2020km zostało zrobione.
Teraz czas 10 dni na regenerację
Te 40km dedykuję rodzicom z racji 40. rocznicy ich ślubu jaką mieli 20 grudnia 2020 roku.
Powodzenia i wytrwałości zarówno w bieganiu jak i prowadzeniu bloga!
OdpowiedzUsuń