16.11.2014r.
Biegam dalej ale nie widzę horyzontu swoich startów. Jakoś więcej
spełnienia dają mi treningi niż starty. Notabene dawno już nie startowałem od końca sierpnia.
Wczesnym rankiem porządna rozgrzewka, ciepły ubiór i ruszam w trasę. Wieje dosyć mocno to zaczynam spokojnie. Pierwszy kilometr to taki na dobry rozruch i wbiegam na asfalt. Tutaj mam wiatr w plecy i dodaje mi to rozpędu. Biegnę w kierunku Łomaz. Mijają mnie samochody i to powoduje,że zwiększam czujność. Przemierzam kolejne kilometry z radością i satysfakcją. Czuję swobodę pośród przestrzeni rzeki Zielawy. Na prostej w kierunku Łomaz jeszcze bardziej przyspieszam. Po 5km mam niezły czas 24:31 jak na trening dobrze. Robię nawrót i mam wiatr w twarz. Teraz wolniej zdecydowanie już mi idzie.
7,8 i 9 km w pociecz czoła i odczuwam zadyszkę. Nieregularne treningi robią swoje. Cóż 10 km przyspieszam aby Dyszkę mieć w 50:10. Na koniec rozciąganie i pompki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz