środa, 19 listopada 2014

Odzyskałem stabilizację biegową
19.11.2014r. 


         W środowy wieczór postanowiłem trochę pobiegać. Mimo niesprzyjającej aury zaryzykowałem zrobić kilkanaście kilometrów. Rozgrzewka, cieplejsze ubranie, narzutka, latarka i w drogę. Bez szarpania pierwszy kilometr bardzo wolno. Wiatr lekko powiewa, a bijące od wioski latarnie rozjaśniają mi drogę. Mijam kałuże i miejscami zabłocone miejsca. Wbiegam na asfalt i kieruję się na Ortel Królewski. Tutaj nie rozpędzam się za bardzo. Swoim tempem zmierzam do przodu. Przede mną ponad godzina biegu a więc czas na rozmyślania i analizy różnych spraw. To jest dobre w treningu,że zostawiam komórkę, laptop czyli wszelkie wynalazki techniczne i mogę sobie pomedytować w biegu. Forma relaksu połączona z aktywnością daje mi spokój ducha. Takie wybieganie daje mi możliwość sprawdzenia swoich sił a także powera do funkcjonowania. 

    Nie wiem kiedy a znalazłem się w Ortelu Królewskim. Droga ładnie oświetlona i mknę nabierając prędkości. Zabrzmiało jakbym leciał odrzutowcem a tutaj tylko biegnę i to lekko. Podłoże po którym stawiam kroki to asflat. Cóż dla nóg nie jest to wymarzona nawierzchnia ale jest oświetlenie.
Kolejne kilometry mijają bardzo szybko. Na 5 km 28 minut nie ważny tutaj czas a bardziej statystyka.

          Dobiegam do popularnych krzyżówek i mam za sobą 6,5km. Teraz robię nawrót i zawracam. Ostatecznie w 1 godzinę 13 minut zrobiłem ponad 13km. To od ponad miesiąca pierwsze takie wybieganie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz