10.01.2015r.
Naszedł weekend i czas wybiegania. Dzisiaj w planie 90 minut biegu ciągłego. Śnieg roztopił się ale wody o nim dużo. Pada deszcz, cóż taka pogoda kształtuje charakter. Zakładam mniej warstw ubrania niż ostatni. Skoro pada to czapka z daszkiem lepiej zmoknąć w takiej. Słuchawki w uszy, izotonik w pas i rura. Początek to po polnej drodze takie skakanie przez kałuże. Potem długo asfalt ale nie zrażam się tym tylko bardziej biegnę poboczem. Akurat w Dokudowie mam wiatr w plecy to dobrze się biegnie.
Z czasem jednak buty zamakają. Po kilku kilometrach jestem w rytmie i zasuwam lekko przyspieszając. W sumie takie wybieganie przeszło w bieg ale z wiatrem kilka kilometrów dobrze podciągnąć bo potem będzie gorzej. W Ortelu Książęcym dopadł już mnie deszcz. Co jakieś 2 km uzupełniam płyn i mknę dalej.
Kilometr za kilometrem mijają szybko i godzina za mną. Teraz wbiegam w polne drogi już w Studziance i zacznie się błoczysko. Taki urok roztopów. Jakieś 5 km po lodzie, błocie i miejscami wodzie jest męczące ale zawsze to urozmaicenie. Nawet ostatnie 2 km chciało się przyspieszyć.
W sumie zrobiłem 17 km przez 90 minut. To pierwsze wybieganie w tym roku. W zasadzie powinienem co tydzień ale jak narazie zimą co dwa tygodnie planuję. Kolejne to bedą zapewne 2 godziny biegu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz