Po maratonie nie ma śladu. Wyszukuje w sieci zdjęć i nagrań. Kilak fotek pozostaje na pamiątkę. Teraz czas na roztrenowanie. Nie kładę się i leżę. Trzeba trochę przytyć i odbudować mikrouszkodzenia. Zmniejszyłem zakres z 5 dni treningi do 3 w tygodniu. Nie robię kilometrówek. w kolejnym tygodniu porobię trochę przebieżki i zacznę powoli robić ćwiczenia. Potem poszukam zawodów na jakaś dyszkę.
W poniedziałek po południu po rozgrzewce i rozciąganiu wyruszyłem na dyszkę. spokojnie i powoli kilometr ciągnął się za kilometrem. Oczywiście po drogach polnych i lasach. Korciło przyspieszyć ale optymalnie trzymałem się 5:20 cop wydawało mi się żółwim tempem. Przyspieszę na kolejnym treningu. 10,5 km w niecałą godzinkę tak aby utrzymać rytm. Na koniec rozciąganie. Wszak warto trenować aby potem w wspominać takie oto chwile
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz