Sobotnie wybieganie przypadło Z Asią w lasku Bielańskim. Na początek lekka stateczna rozgrzewka i trochę rozciągania. Dalej ponad 6 min na km po lesie wśród jesiennej aury. Tempo dostosowuję do Asi. Liście skrzypią pod butami, pogoda w okolicy 10 stopni. Po paru pierwszy kilometrach zostaję sam i przyspieszam nieznacznie do 5:30 i kieruję się na zmianę nawierzchni. Zmieniam na asfalt i kostkę. Wody zbyt dużo nie piję w trakcie. jedynie co ciągnie trochę do przyspieszenia. Zatem każdy kilometr szybciej. Wszak czekał na mnie kurczak. Im szybciej przebiegnę tym szybciej go skosztuję-) po 4 km wracam do lasku na dwa kółka. Powrót to mocniejszy kilometr poniżej 5 i schłodzenie 1,5km. Na koniec wykonuje kilka ćwiczeń rozciągających. W następnym tygodniu będzie mniej monotonii i zacznę trochę kilka serii akcentów po 100-200 metrów
środa, 14 października 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz