W poniedziałek to zrobiłem lekkie rozbieganie po trasie polnej małe kółeczko. Na luzie 6,5km.
Kolejny trening zrobiłem po dwóch dniach przerwy. Po rozgrzewce postanowiłem szarpnąć trochę z prędkością.
Zacząłem dość szybko 4:41. Dalej rozpędzałem się kilometr po kilometrze urywając sekundy. Było to lub 5 sekund. Biegło mi się mimo wiatru bardzo dobrze. Na 5 km poczułem już w nogach tę zmieniającą się prędkość. 4:14 to już była dobre szybkość. Jeszcze chciałem podkręcić. 6 km wyszedł 4:07. Wtedy poczułem ból w plecach. Dalej już nie forsowałem tylko zwolniłem aby schłodzić się. Wyszło 7,3km w 32:42. Ból trochę ustąpił jak porozciągałem się. Zapewne to wina zbyt krótkich rozgrzewek jakie robię. Na zakończenie treningu jeszcze pompki i brzuszki wprowadziłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz