W poniedziałek po mocnym weekendzie siadłem jedynie na rower stacjonarny i przepedałowałem lekko 5 km.
We wtorek z samego rana rozbieganie po weekendzie na luzie 12 km w tempie powyżej 5minut/km czyli w godzinę i jedna minutę.
Na środę złożył się trening po polnych drogach z narastających tempem od 5:05 na początek. Potem było już szybciej. Ostatni rzecz jasna przydusiłem do 4:12. Łącznie wyszło 17,3 km w 1 godzinę 22 minuty.
W piątek zrobiłem zupełnie inny trening na bieżni na bialskim AWF- ie. Zabrałem stoper w rękę, który dzięki tasiemce bardzo dobrze się trzyma w porównaniu do telefonu czy zegarka. Nie trzeba zerkać wystarczy tylko na danym dystansie włączyć i wyłączyć. Czas potem odczytuję każdego odcinka.
Na początek 5 kółek czyli 2km na rozruch. Potem naprzemian mocniejsze akcenty na dystansach 100m,200m,400m. Wyszło 6x400m (od 1:40 w pierwszym podejściu do 1:21 na szóstym). Także 8x200m (od 39,87 do 34,11) i 8×100m (od 20,43 do 16,14) w przerwie każdej a było ich 20 tj.16x200m trucht i 6x400mtrucht. Ostatnim było 400 metrów czyli kółeczko w truchcie.
Na początek 5 kółek czyli 2km na rozruch. Potem naprzemian mocniejsze akcenty na dystansach 100m,200m,400m. Wyszło 6x400m (od 1:40 w pierwszym podejściu do 1:21 na szóstym). Także 8x200m (od 39,87 do 34,11) i 8×100m (od 20,43 do 16,14) w przerwie każdej a było ich 20 tj.16x200m trucht i 6x400mtrucht. Ostatnim było 400 metrów czyli kółeczko w truchcie.
Po treningu jeszcze udałem się na basen popływać, na masaże wodne i do sauny. Odczułem w nogach ten trening
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz