W sobotę postanowiłem sprawdzić swoją formę w zawodach na dystansie 5km. Zamierzałem polecieć mocniej ale nie na maxa. Zakładałem aby zaczepić się za któregoś z mocniejszych chłopaków i trzymać się jak najdłużej. Zawody i odbyły się w Białej Podlaskiej. Na starcie nie było zbyt wielu zawodników. Zabrakło ścisłej regionalnej czołówki.
Przed starem zrobiłem 2 km rozbiegania, rozciąganie i skipy z przyspieszeniami.
Na linii startowej dojrzałem Pawła Pakułę autora bloga http://maratony.blogspot.com za którym zamierzałem biec. Paweł biega piątkę szybciej ode mnie o około 1,5 minuty a dychę o blisko 2 minuty. Patrząc po zawodnikach to on powinien wygrać lekko.
Ruszyliśmy i na starcie nikt nie rwał się aby prowadzić grupę.
W końcu Paweł wysunął się a ja za nim. z tyłu było jeszcze 2 chłopaków. Prowadzący zagadywał aby go wyprzedzić. Po 1 km patrzę na zegarek 3:30 to stanowczo za szybko aby się rwać. Biegło mi się dobrze i komfortowo. Drugi kilometr 3:35 i szło dobrze. W głowie przemykała mi myśl ile tak wytrzymam. Na nawrotce byłem 2. Trener który stał blisko pokrzykiwał abym przyspieszył. Nie zamierzałem bo to nie ten czas. Owszem jeżeli tak będziemy trzymać się do 500 metrów przed metą to wtedy wszystkie rezerwy odpalę. Patrząc rozsądnie to któryś z nich zapewne o tym pomyśli wcześniej.
Po 3 km nadal byłem drugi i biegłem tuz tuz za prowadzącym. za mną dwa pozostali biegli na praktycznie plecach. Czaili się. Po 4 km miałem i 3:35 nadal było. teraz chłopaki przyspieszyli. Jeden i drugi wyszli przede mnie. Nie zamierzałem się szarpać z nimi. Nawet osłabłem trochę i spokojniej już biegłem za nimi jakieś 50-70 metrów.
Cóż może nie była to dobra decyzja ale nie wynik na 5 km jest dla mnie najważniejszy. Ostatecznie byłem 4 z czasem 17:50 ale zabrakło około 250 metrów do piątki. W sumie takim tempem był połamał 19 minut tego dnia. Po prostu nie zaryzykowałem obawiając się urazu a do tego zwolniłem na ostatnim do 4:05. Było to dla mnie za wysokie tempo i ostatniego nie wytrzymałem
Wytłumaczenie może dość prozaiczne ale dla mnie racjonalne. Nie dałem z siebie wszystkiego i odpuściłem. Finiszu też nie zrobiłem.
Wszak do podium kilkanaście sekund mi zabrakło. Przyjdzie jeszcze czas na trofea. Wygrał Paweł Pakuła z czasem 17:30. wyniki wyniki
Punkt wyjścia mam dobry do kontynuacji planu treningowego. Za tydzień bardziej ważniejszy test który zweryfikuje przygotowania zimowe. Po biegu jeszcze zrobiłem rozbieganie 6,7km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz