W sobotę 30 maja 2015 roku po raz pierwszy startowałem w Siemiatyczach. Na miejsce z Asią dotarliśmy dwie godziny przed startem. Odbiór pakietu startowego i jak zawsze rozmowy z zaprzyjaźnionymi biegaczami z KB Biała Biega i nie tylko.
Start zaplanowano na godzinę. 18:00 w centrum miejscowości. Trochę rozciągania i aby tam dotrzeć wysiedliśmy w autobusy. Na miejscu jeszcze dogrzanie się, przebieżki, skipy i koncentracja. Start mieścił się koło kościoła i od razu na początku był podbieg. Zanim wystartowaliśmy kilka słów organizatora. Lekki deszczyk zaczął pokrapywać. Zamierzałem, biec na czas poniżej 43 minut. Tak planowałem mając świadomość będących podbiegów i pagórków. Start jak zawsze czołówka do przodu. Spokojnie ruszam i pod górkę. Zawodnicy mijają mnie bardzo szybko bo część z nich leci na piątkę (w zasadzie nie było całych 5km). Doczepiam się do grupki zawodników i narazie ich się trzymam. Pierwszy kilometr to takie badanie terenu od razu w połowie jest woda i zbieg, a następnie podbieg. Tutaj nawrót i zerkam na zegarek 4:16 oj to by mnie urządzało. Po zbiegu znowu podbieg i staram się być blisko koszulki klubowego kolegi Krzyśka Majewskiego. Ten kilometr wolniej 4:30. Nie wyprzedzam go tylko cały czas za nim. zobaczymy ile czasu się utrzymam. Ponownie punkt z wodą i mijamy grupkę kibiców na zakręcie. Po 3 km trochę poniżej 13 minut. Dalej zbiegamy z górki bliżej zalewu i widzimy stadion na który będziemy wbiegać. Zanim to nastąpi będzie jeszcze cala pętla. Trzymam się Krzyśka cały czas.
Po 4 km jest dobrze 16:48. Mijamy stadion i biegniemy w kierunku miasta gdzie będzie spory podbieg. Czuję się dobrze a zakładane tempo zaczyna mnie nudzić. Wybijam sobie z głowy myśl o przyspieszeniu bo jest sporo hopek i to mnie może drogo kosztować. Po 5 km 21:06 i to bardzo dobry wynik. Teraz będzie trudniej ponieważ wspinamy się do góry skręcamy w boczną uliczkę i znajdujemy się w miejscu w którym startowaliśmy. Ponownie mamy ten sam podbieg co na początku. Dwóch miejscowych przyspiesza i nas mija. Chyba wiedzą co robią bo potem może im to się odbić. Suniemy za nimi. Nie odpuszczam Krzyśka. Jest kolejny punkt gdzie piję wodę i obmywam twarz. To co zostało wylewam na głowę. Kierujemy się ku nawrotce. Oznaczenia co kilometr poziome i pionowe bardzo ułatwiają pilnowanie czasu. Gdyby nie świadomość,że będą podbiegi to już bym się im urwał na 8 km. Jednak odpuszczam te myśli. Czuję jak zawodnicy przyspieszają. Na zbiegu Krzysiek podarł szybciej. Ja zanim. Już 9 km i słychać głos spikera. Biegnę teraz szybciej. Jeden z zawodników został z tyłu chyba nie da rady. Teraz jeszcze zakręt i będzie ostatnia prosta przed wbiegiem na stadion. Doganiam zawodniczkę z Białegostoku i mobilizuję ja do przyspieszenia. Widocznie to ją ruszyło i przyspieszyła. Już wbiegamy na stadion.
Krzysiek uciekł trochę a ja po wbiegnięciu na bieżnię czuję zmęczenie. Nagła zmiana nawierzchni i podbiegi zrobiły swoje. Wyprzedza mnie owa zawodniczka którą mobilizowałem. Nie przyspieszam tylko w tym tempie dobiegam do mety. I tak to był najszybszy kilometr 4:06 ogólny czas 42:20 co daje mi 26 miejsce a 5 w kategorii wiekowej. Zabrakło trochę siły w końcówce aby złamać 42 minuty.
Zawody ukończyło 79 osób a wygrał Siergiej Okseniuk z Łucka 32:12. Zawodnicy zza wschodu jak zawsze wysoko. Oto wyniki link Otrzymuję medal z drewna bardzo okazały.
Wrażenie robiły drewniane puchary przygotowane dla najlepszych
Potem rozciąganie, fotografowanie, prysznic i obfite jadło. Podczas dekoracji popadał spory deszcz.
foto Joanna Węda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz