Po tygodniowej przerwie wróciłem do treningów. Zazwyczaj taki odpoczynek robię w lipcu ale w tym roku z racji urlopu postanowiłem wcześniej.
Rozgrzewkę zrobiłem bardzo solidna połączona z truchtem i rozciąganiem wg instrukcji http://www.biala.tv/index.php/sport/item/1293-poradnik-biegacza-lekcja-nr-1
Następnie 2 km spokojnym biegiem w granicach 5:40 a pytem wg planu 3x3km w tempie dychy. Zabrałem pas z bidonem który niestety jak poprzednie przeciekał. Woda co raz kapała mi z tyłu po łydkach. Strasznie to przeszkadzało. Pierwszy km w tej trójce tak na spokojnie 4:40. Dalej już przyciskam do 4:20. Zaplanowanowałem średni czas ok.4:20/km. Trzeci 4:19. Po tym 4 minuty truchtu i skłony. Następnie przyspieszam zdecydowanie na kolejna trójkę 4:25, 4:06 i 3:47 podkręcając do końca tempo. Okazało się, że to zbyt mocno ponieważ kolejna trójka zamiast lepiej wyszła słabiej. To efekt przerwy tych 4 minut. Jakbym pobiegł dalej 3 km to myślę,że w gazie byłoby lepiej. Tak po krótkim uzupełnieniu płynów i truchcie trudniej było biec 4:11, 4:20 i 4:17. Zmachałem się jak dzika gęś w przestworzach. Łącznie wyszło 11,53km z średnią 4:23 całego treningu. Nie wliczając pierwszych dwóch kilometrów to średnia była by dużo lepsza w granicach 4:10/km. Nadal muszę pracować nad zwiększaniem prędkości tak aby ostatni kilometry były najszybsze w przypadku kilometrówek. Ponownie borykam się z szybkim początkiem i brakiem sił w końcówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz