Czwartek 11 czerwca 2015 r.
Po rozgrzewce tempo maratońskie w 60 minut miałem zaplanowane. Początek to dwa kilometry rozbiegania i wejścia w trening. Następnie 12 km w godzinę poszło bardzo dobrze czasowo zwłaszcza od 3 km trzymałem tempo. na zegarek nie zerkałem tylko swoim rytmem robiłem kilometr za kilometrem. 2-3 sekundy traciłem co 2 km gdy wyciągałem bidon i piłem. Tym razem pobiegłem tam gdzie jest zasięg i nie gubi sygnału. Wykleciłem 14,3km. Po konsultacji z trenerem Darkiem postawiłem odpuścić w sobotę na rzecz startu na 10 km w niedzielę
w którym zamierzam pocisnąć konkretnie na 41.
w którym zamierzam pocisnąć konkretnie na 41.
Środa 10 czerwca 2015
50 minut spokojnego biegu i 6 setek. Biegło się bardzo dobrze bo spokojnie tym razem. Średnio 5:20. na koniec setki tez nie za szybko. Było przyspieszenie ale średnio starałem się 20 sekund je biegać.
Wtorek 9 czerwca 2015
W planie treningowym spokojne rozbieganie 2 km a potem kilometrówki. Oczywiście poniosło mnie i pobiegłem mocno. Pierwszy kilometr 4:01 a kolejny 3:47. Po każdym kilometrze tyle samo czasu co biegłem marsz i skłony oraz picie. Trzeci nie był już tak łatwo 4:08 a czwarty najsłabszy 4:15. Ostatni 4:02 z językiem na brodzie. Dobrze, że zabrałem stoper na rękę bo endomondo jakoś przekłamuje mocno. Dodaje sporo a jak gubi zasięg to potem ścina. Tutaj jak podpytałem trenera Darka popełniam rażący błąd. Za szybko zaczynam. Zwrócił mi uwagę aby biec od najwolniejszego do najszybszego. Wraca mi ponownie popełniany kiedyś błąd szybkiego rozpoczynania. Musze się kolejnym razem przywołać do porządku i nie szaleć tak na początku. Na koniec jeszcze trochę truchtu.
Poniedziałek 8 czerwca 2015 był rower około 15 km w szybkim tempie pokręciłem jakieś 32 minuty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz