Odpocząłem dwa dni po ostatnim nieudanym wybieganiu i jest lepiej. W poniedziałek było sporo ćwiczeń rozciągających, brzuszki i plank. We wtorek pod wieczór wybrałem się na trening, Lekka rozgrzewka i w kilka minut byłem na trasie. Początkowo po błotnistych polnych drogach by wyskoczyć aasfalt. Miałem przed sobą około 5 km asfaltu. Jednak biegłem w większości poboczem. Droga dobrze oświetlona przez latarnie na przeważającej długości. Nie forsowałem tempa ale tez nie ślimaczyłem się. Po drodze towarzyszyło mi
ujadanie psów, które denerwowały się zza płotów,że swobodnie biegnę a
one mają ograniczone pole do manewru. Po raz kolejny mijałem dwie panie
na kijkach. Chyba codziennie maszerują bo idzie im bardzo dobrze. Zabrałem stoper jednak kilometry zmierzyłem po biegu. Po prostu na wyczucie pobiegłem. Zakładałem w granicy 4:45/km biec ostatecznie wyszła średnia 4:44. Zrobiłem 11,57 w 54 minuty i 48 sekund. |Jest coraz cieplej i w trzech warstwach plus narzutkach jest za gorąco. Po biegu obowiązkowo wykonuję rozciąganie.
Dalej zastanawiam się czy biec cross maraton w następna sobotę. z jednej strony nie jestem zbytnio przygotowany. Z drugiej jest to jedyny maraton w okolicy ponad 100km. Trenować już pod niego nie ma kiedy. Ostatecznie mogę przetestować jedzenie i sprawdzić jak to jest biec siła woli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz