Dużo słyszałem o biegu powstania warszawskiego, jego atmosferze i dobrej trasie. W Warszawie biega mi się dobrze, choć powietrze nie jest dobre ani podłoże. Zdecydowałem się zamiast sobotniego treningu na dychę i skipów oraz wieloskoków na start. Wszak z asekuracja nie szybciej niż 44 minuty. Zakładałem między 45 a 44 tak aby nie dać się ponieść za bardzo na początku.
Ludzi dużo padł rekord frekwencji. na każdym kroku widac symbole powstania warszawskiego. szkoda, że nie 1 sierpnia w dzień rocznicy byłoby bardzie okazale, ale..
Asia pobiegał wcześniej na 5 km a ja po rozgrzewce potruchtałem do strefy 40-45 gdzie spotkałem Krzyśka i Sławka. Wspólna fotka i ruszamy
Kilka minut po 21 ruszyliśmy swoją strefa na starcie. Zaczął padać trochę deszcz i było ślisko. Zadeklarowałem się pociągnąć Krzyśka na 44:20 aby zrobił życiówkę.
Biegło się dobrze bo to wieczorem. Na każdej z dwóch pętli był zbieg który wolniej robiliśmy aby nie dachować. Nie szarpałem średnio 4:30. dopiero na 8 km gdy zobaczyłem 36 minut z kawałkiem to urwałem się Krzyśkowi i przyspieszyłem na te dwa ostatnie km.
Odczułem poranne 26 km wybieganie dopiero nazajutrz rano. Kolejna dycha na moim koncie a chyba pierwsza w samej Warszawie. Może wrócę za rok bić życiówkę. Zająłem 467 miejsce z czasem 44 minuty 8 sekund, a W biegu na 10 km wygrał Mariusz Giżyński (WKS Grunwald Poznań) 30:30 Zawody ukończyło 5464 zawodników.Ruszyliśmy 4:32 pierwszy kilometr.
Na dystansie 5 km miejsce Joanna uplasowała się na 1627 miejscu z wynikiem 30 minut i 12 sekund. Wygrał Artur Kozłowski (Warszawa) czas 14:22. Zawody ukończyło 3295 Uczestników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz