Trening nr 38. Mocniejsze wybieganie
W niedzielę popadał śnieg. Potem zrobiła się chlapa i ponownie lało.Trening jest treningiem i nie mam mowy już o jego zaniedbaniu, tym bardziej, że to wybieganie.
Po rozgrzewce ruszam po tej brei po 5:05 pierwszy km. Zakładane tempo 5:05 do 5:15 i w planie 23 km. jednak planowałem to ograniczyć do 15 km. Z każdym kilometrem więcej kałuż mniej komfortu biegania. Nogi po prostu jeżdżą a buty na cross chlapią z tyłu błotem porządnie. Drugi km 5:03 i postanawiam przyspieszyć aby żwawiej pobiec bo w tym błocie zamęczę się. Kilometr za kilometrem po 4:50 mocniej nie robię. Przebiegam w miejscach gdzie grzęznę. Buty całe obłocone i póki co wody nie czuję jeszcze. Wbiegam przez las do sąsiedniej miejscowości. Dobiegam do do asfaltu i zawracam tą sama drogą. Po drodze co raz trudniej. Walczę i trzymam tempo. Co jakiś czas popijam wodę. Ostatni kilometr przyspieszyłem do 4:30. Zrobiłem ostatecznie w 59 minut 12 km i wystarczy. Nie chce się już przesilać ani robić km. Te 12km dało dobrze w nogi. Lepiej szybciej i mniej km niż te 20 mieć w nogach i nie zdążyć się zregenerować. Wszak do startu tylko 6 dni i dwa treningi.
Na koniec kilometr schłodzenia w truchcie i rozciąganie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz