W czwartkowe popołudnie wybrałem się na lekki trening z kolegą Danielem. Krótka rozgrzewka i polecieliśmy w tempie planowanym maratonu tj. 6:00/km. Trasa po piachach i drogach polnych. Biegło się bardzo dobrze i chciało się jeszcze ale nie można. 6 km 600 metrów i tylko tyle. Po treningu trochę rozciągania i analiza strategiczna na maraton.
Będzie to mój najdłuższy jak dotąd czasowo bieg. Zamierzam pobiec stałym tempem 6 minut na kilometr z wyjątkiem podbiegów i zbiegów. Na podbiegi zwolnię trochę by wyrównać na zbiegach. Plan jest przybiec 4:14 netto. Po raz trzeci w Lublinie a po raz pierwszy jako pacemaker. Powinno być dobrze bo czuję się dobrze i czuję głód biegania. wiadomo dla mnie w takim tempie to wycieczka biegowa połączona jak liczę z dobrą zabawą. Nie lekceważę trasy ani dystansu. Jest to jednak maraton i potężny wysiłek dla organizmu. Zobaczymy ile osób będzie biegło na 4:15 i ile zostanie po 30 km. Sam jestem ciekaw jak to jest być zającem w praktyce.
Zapowiada się ciepło około 18 stopni z deszczem a to byłoby dobre. Myślę, że wystartuje jak rok temu około 700 zawodników.Jadę już w sobotę na pasta party i prezentację pacemakerów. Atrakcji szykuje się co nie miara. Organizatorzy zaplanowali pasta party i wielka integracja biegaczy z kabaretem Smile.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz