Przed maratonem lubelskim nie szukałem specjalnie biegu na dychę aby wystartować. Postanowiłem zrobić cross piątkę w Studziance. Wybieram trasę po piachu i dołach.
Rozciąganie i rozgrzewka do szybkiego biegu zdecydowanie dłuższe. Robię przebieżki i skipy. Nie zabieram ze sobą nic oprócz zegarka.
Ruszam dynamicznie od razu pierwszy kilometr pod 4:20 i tak trzymam. Na drugim odczuwam ból pleców nie wiem od czego. Jednak teraz przed maratonem wszystko będzie mnie bolało. Staram się z kilometra na kilometr przyspieszać i kontrolować tempo na danym kilometrze. Najszybszy z pięciu był 4:01. Ogólnie wyszło 5,11km w 21:38. Maszeruje 3 minuty i przechodzę do truchtu. Jeszcze rozciągam się i uzupełniam płyny.
W czwartek kilka kilometrów w tempie docelowym niedzielnego maratonu i ładowanie węgla. Piątek i sobota to odpoczynek od biegania. Szykowanie rzeczy i prowiantu na wyjazd. Prognoza pogody 18-20 stopni a więc nie będzie tak dobrze. Mogłoby trochę jednak z rana pokropić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz