W sobotę z rana chciałem pobiec dychę na luzie. Niestety dzień wcześniej oddałem krew i było bardzo ciężko. Ten trening był ciężki. Początek jeszcze jako tako ale na 5 km biegło mi się bardzo trudno już. Nie mogłem utrzymać tempa 5:00. Chyba niepotrzebnie porwałem na trening zamiast odpocząć jeszcze z dzień. Nic walczyłem trochę ze sobą siła woli na 6 km już wróciłem do zakładanego tempa ale z pewną obawą czy nic mi nie będzie.
Jakoś biegłem coraz częściej wyciągając bidon z piciem. W końcu na 8 km przełamałem te niemoc i wróciłem na właściwe tory.
Pozostała jednak obawa czy się nie przeciążyłem. Teraz zrobię jednak dwa dni pauzy i zobaczymy jak to będzie dalej. Przebiegłem te 10,5 km w końcu ale zmęczyłem się jakbym biegł 30km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz