Bieg wyszedł przyzwoicie. Organizacyjnie jestem zadowolony. Z kolei mój start był po prostu słaby. Nie mogłem przez 4 złapać właściwego rytmu. Dopiero na ostatnim km zacząłem zasuwać. Na poprawę czasu było już za późno.
Dziękuję serdecznie wszystkim za udział. Słowa podziękowania należą się dla blisko 20 wolontariuszy. Osób które mimo niedzieli postanowiły pomóc Agnieszka Dorosz, Faustyna Kowalska, Katarzyna Władyczuk, Alicja Mirońska, Justyna Wiśniewska Ułasiuk, Wiesław Węda, Wiktoria Dziobek, Klaudia Mackiewicz, Przemysław Kalinowski, Mikołaj Wysocki, Adrian Niedźwiedź, Wioleta Niedźwiedź, Patryk Raczkowski, Krzysztof Kowalewski Bogdan Galiński, Łukasz Kondraciuk.
Trasę w większości chłopcy (Mikołaj i Przemek) znaczyli pod moim nadzorem w sobotę i poradzili sobie świetnie. Rozstawili też część wolontariuszy. Z biegu na bieg coraz lepiej im wychodzi.
Było trochę pracy przy organizacji ale po piątkowym crossficie nogi jak z ołowiu. Wczoraj nie biegałem a dzisiaj było zwyczajnie ciężko. Rozgrzewkę miałem przy organizacji. Przed startem trochę truchtu i rozciągania ale nie wiele. Na stracie kameralnie około 60 osób. Ubieram się ciepło z opcją zdejmowanie ubrań w trakcie. Buty typowo crossowe zakładam. Odliczam, odkładam mikrofon i ruszam z końca. Tylko wystartowałem a tu bach leży jeden z kolegów Robert. Wydachował na starcie. Dobrze, że nic mu się nie stało. Pierwszy kilometr to odnajdywanie miejsca na wąskiej początkowo trasie. Nie szarżuje n spokojnie biegnę. Krzaki, doły,korzenie, ścięte chaszcze i patyki tylko trzeszczą pod nogami. Zakręt za zakrętem od wolontariusza do wolontariusza mijam dystans. 4:53 pierwszy Na 2 wybiegam już na małą prostą i potem przez łąkę na której wieje. Dalej jest trochę piachu i korzenie. Pod koniec drugiego jestem dogrzany i ściągam wiatrówkę odrzucając ją wolontariuszowi. Powoli zbliżamy się do cmentarza tatarskiego a tu już dwóch z czołówki wraca. Planując trasę nie mogłem zapomnieć o tym zabytku a z drugiej strony to okazja aby był jakiś podbieg. Na około mizaru wbiegam spokojnie bez szarpania i w połowie trasy mam 12 minut z kawałkiem.
Teraz lekki zbieg i do mety. Łatwo się mówi. Nie mogę jakoś wbić się we właściwy rytm. Wszak 4:40 trzeci ale to nie to jeszcze. Nogi nie chcą kręcić. Czwarty km trochę męczę się i dopiero na ostatnim zaczynam przyspieszać. Po dołach przez drogę mijam jednego z zawodników.
Dobiegam do kolejnego ale zbyt wąsko aby atakować. Już nie cisnę tylko czekam ostatniej prostej aby sprint zrobić. Tak też się stało. Ostatni 4:15 wyszedł a łącznie 23:35 i daje mi to 13 miejsce. Nogi odczuły ten cross. Odzwyczaiłem się od takich startów. Zresztą zawsze jest ciężko jak organizuje się i jeszcze biega. Zawody wygrał Jacek Chruściel z Międzyrzeca Podlaskiego robić świetny wynik 18:07. Brawo. Wszyscy otrzymali pamiątkowe medale a najlepsi trofea.
Najszybszy zawodnik i zawodniczka poza pucharami stali się posiadaczami pysznych sękaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz