Przez lata biegam po sąsiednich wioskach ale taka przygoda jeszcze mnie nie spotkała. Zawsze staram się bacznie obserwować otoczenie i szybko reagować na zagrożenia tj, auta, ludzi i przede wszystkim zwierzęta.
Po weekendowym wybieganiu które fajnie wyszło dałem sobie dwa dni na regenerację z racji tego, że dawno takiej 30-tki nie zrobiłem. Nie było źle. Czułem zmęczenie ale tragedii nie było. W sobotę była impreza a w niedzielę odpoczynek. Poniedziałek od wczesnych godzin rannych byłem na nogach. Tydzień zacząłem od wizyty w Lublinie wokół dziedzictwa kulturowego. Spotkania w doborowym towarzystwie sprowadzały się do dokumentów, starych zdjęć niż do aktywności fizycznej. W między czasie udało mi się odwiedzić jeden ze sklepów dla biegaczy. W końcu zakupiłem porządną bieliznę z myślą aby nie obcierać się.
We wtorek dopiero wieczorem był czas na bieganie. Należało przetestować zakupione towary. Zakładam owe zakupione bokserki i nowe skarpetki. Smaruję się jak to mam w zwyczaju sudokremem Zobaczymy jak będzie odzież się sprawować. ubieram się na w długie spodnie biegowe i bluza, koszulka oraz wiatrówka na górę. Dzisiaj w planie trening szybszy ale nie za bardzo i raczej na wytrzymałość. Założeniem było przebiec 14-15 km w tempie poniżej 4:50/km ale nie za mocno.
Rozciąganie i skłony to podstawa zanim rozpocznę bieganie. Do tego wymachy. Zakładam dawno nie używane buty na twardą nawierzchnię choć wkładki okazały się jakoś podziurawione. Biorę z innych butów i je zakładam.
Jest sporo po 20-tej ruszam polną oblodzoną drogą. Mogłem założyć nakładki antypoślizgowe bo nogi jeżdżą. Nie ma grzebnięcia. Początek oświetlają mi latarnie a dalej im bliżej lasu to zdaję się na swoją czołówkę. Jest lekki mróz co z jednej strony dobre dla oddychania ale z drugiej ślisko. Jakoś pierwszy km 4:56 co jest obiecujące. Stawiam mocno kroki nie biegnąc na śródstopiu. Wybiegam już na wolną przestrzeń. Z oddali widać latarnie w Dokudowie po lewej po prawej dużo dalej Ortela. Tam będę za jakieś 40 minut. Wbiegam na most na rzece Zielawa. Zerkam na wodę której stan się sporo podniósł. Łuna światła odbija się w tafli rzeki. Przenoszę wzrok na drogę po której biegnę. Jest sporo kolein i leży cieńka warstwa niedawno co spadnięto śniegu. Myk i aplikacja mówi mi dystans 2 km, który w 4:44 zrobiłem trochę za szybko ale cóż trzeba wejść na obroty.
Wbiegam na asfalt który jest pokryty lodem a miejscami śniegiem. Staram się biec bliżej pobocza lub po nim samym. Jest trochę ciężej bo po śniegu ale w miarę bezpieczniej. Mijam kolejny most tym razem na rzece Żarnicy. Nogi dobrze kręcą i 3 km 4:42 aż za dobrze. Powoli opuszczam Dokudów kierując się na Ortel Książęcy. W ostatnich zabudowaniach strasznie ujadają na mnie psy, Zwariowały czy zazdroszczą mi tego biegania. Cóż może im się nudzi. Powoli kończę 4km zatapiając się w myślach samotności długodystansowca. 4:41 usłyszałem w aplikacji. Zacząłem rozpędzać się. Na trasie w lesie sporo lodu ale daję radę. Dobiegam do pierwszych latarni. W oddali dostrzegłem, że coś biegnie w moją stronę-jakiś zwierz i jeszcze ujada Pies dobiegł do mnie jakieś 2-3 metry szczekają. Zagwizdałęm i krzyknąłem na niego podnosząc ręce. To go wystraszyło i zrobił nawrót. Biegł przede mną kilkaset metrów oglądają się co raz za siebie by zniknąć w krzakach. Biegnąc widziałem jego oczy błyszczące w oddali. Tak dobiegłem do 5km notując 4:35na tym kilometrze. Oj za szybko. Okoliczne psy jakoś wszędzie ujadają w każdym obejściu jakie mijam. Co jest zmówiły się czy jak? Tyle lat tędy biegam i nie było czegoś takiego. Owszem od czasu do czasu pieski poszczekały ale nie tak wszędzie.
Na kolejnym lekko zwalniam do 4:39. Na 7km 4:42 i wtedy słyszę jakieś kroki jakby ktoś za mną biegł. Zakręcam i wtem dociera do mnie, że biegną na mnie dwa psy. Jedne to ten którego pogoniłem a drugo duży i warczy. Oho kolegę zabrał do pomocy. Odwracam się w biegu do nich i wtedy wpadam w poślizg n kałuży przysypanej śniegiem. Pieski coraz bliżej mnie i zaczynają mocno ujadać. Ja dachuję wydobywając jedynie z siebie okrzyk aż do darcia gardła. Padam na ręce na szczęście ale czuję, że po lewym bucie coś mnie ciągnie. Zdążyłem zrobić machnięcie nogą, przeczołgać się i szybko wstać. To łobuzy. Działo się to przed płotem plebanii. Widzę kątem oka, że ktoś usłyszał mój krzyk i odsunął w pobliskim domu firanki. Zaczyna gwizdać i wydzierać się. Ruszam z krzykiem na psy. One jednak rezygnują i cofają się jakby na z góry upatrzone pozycje. Biegnę dalej. Nic mi się bardzo nie stało poza wywrotką i uczuciem pozostawienia zębów na bucie. Sprawdzam czy czołówka jest na głowie. Trochę jedynie zdarłem rękawiczki.
Puls trochę skoczył i była adrenalina. Biegnę dalej rozglądając się za siebie co raz. Ponownie przebiegam rzekę Zielawę i wbiegam na rondo. Słyszę stale ujadanie psów chyba w każdym domu. Czy oni porozumiewają się ze sobą. Te którym udało się wybiegają do mnie ale nie mają dowagi aby zaatakować. Gwiżdżę i krzyczę to działa. Biegnąc chodnikiem z każdego niemal zza płota widzę szczekające azory mają swój chyba swój kod. Tempo biegu 4:40 czasami 4:47 trzyma się.
Na 9 km przy kolejnych domach pieski ujadają. Co on dzisiaj tak mają. Uwzięły się na mnie. Co raz jakiś wybiega ale nie ma odwagi zaatakować.
Na 10 km mam 47 z kawałkiem a zatem jest dobrze. W dalszej części trzymam tempo ale baczne obserwują mimo palących się latarni czy jakiś fawik nie ruszy na mnie. Pieski w miarę jak przebiegam koło domostw uruchamiają się i na mnie szczekają. Co im się stało. Tak było do 13km gdy już nie było domów.
Ostatni km postanawiam podkręcić trochę do 4:29 ostatecznie wyszło. Łącznie 14 km w 1 godzina 6 minut 55 sekund. To był dobry trening a średnia 4:45 na km napawa optymizmem. Ubrania testowane sprawdziły się. Nie spowodowały obtarć. Czułem się komfortowo.
W nowym roku i pierwszym miesiącu przebiegłem 201 km to jest niezłym kilometrażem aczkolwiek prze 3-4 treningach w tygodniu to jest dobrze. Do tego basen, rower, sauna, morsowanie i crossfit jaki uzupełnienie. Na 2022 rok nie mam jakoś sprecyzowanych założeń. Dobrze jakby raz w miesiącu wystartować w zawodach a w całym roku przebiec 2022 km.
Liczna wykonanych treningów: 14
Liczba treningów tygodniowo: 3-4
Liczba startów w zawodach: 1
Życiówki: brak
Ogólna liczba kilometrów biegu w styczniu 2022: 201 km
Łącznie bieganie w 2022 km:201
Dodatkowo sauna, morsowaniie, basen i rower
Średnia liczba km na treningu:13,4 km
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz