W wieczorny czwartek ruszyłem na rozbieganie. łatwo nie było bo roztopy i traktory porozjeżdżały polne drogi. Biegłem równo w granicach 4:50 miej więcej 8 sekund różnicy było. Tam gdzie wiało mocno w twarz pociłem się bardziej. Pro pocenia przegrzałem się. Założyłem trzy warstwy niepotrzebnie. Bluza zasuwana mnie zagotowała. Do tego rękawiczki już mi przeszkadzały. Do tego czołówka osłabła i biegłem na oślep brnąc w błocie i wodzie.
Męczarnie były spore. Pierwsze kilometr ku zaskoczeniu bardzo dobrze po 900 metrach miałem 3:46 co mnie zszokowało i ....100 metrów przetruchtałem aby nie szaleć dalej.
Potem już 4:50, 455, 4:51. Co ważne uwagi analiza międzyczasów wykazała mi prawie kreskę poziomą.
Końcówkę oczywiście podkręciłem na 4:30.
Teraz jeszcze jedno rozbieganie w piątek z setkami i ważny start który da mi i trenerowi odpowiedź w jakim jestem momencie przygotowań. Mam pewne obawy czy treningi przełożą się na wynik. Zobaczymy a wszystko okaże się na trasie półmaratonu w niedzielę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz