Rozbieganie i setki
Nowy tydzień zaczynam od dychy i setek. Rozgrzewka, rozciąganie czego nie może zabraknąć.
Początek rzecz jasna spokojnie. Pierwszy kilometr na dogrzanie po polnej drodze. Dalej wybiegam na asfalt. Teraz trochę przyspieszam do 5:10 a dalej 5:02.
Trzymam to tempo i zwracam uwagę na nawierzchnię coby nie dachować. Po 6 km już schodzę poniżej 5/km. Robię małe kółko i wracam. Biegnie mi się lekko i co ważne równo. Z każdym kolejnym km przyspieszam do 4:53 dochodzę. Ostatni km to na przemian 100m szybko ale nie na maxa i 100 truchtu i tak 6 razy. Ten km 4:13 a więc bez truchtu byłoby koło 3:20 jakbym biegł sam km. łącznie 10,63km w 52:28. Na koniec schłodzenie i trucht i potem marsz oraz rozciąganie.
Gdy wracam do domu to robię jeszcze brzuszki, wymachy, plank, klęk podparty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz