Środa to dzień gdy trenuje tempo biegowe. Zabieram bidon z wodą, bo przy szybszym biegu trzeba trochę uzupełniać płyny. Początek to 2 km w truchcie ponad 5:20. Potem w miarę dystansu rozpędzam się. Przede mną 10 km w tempie miedzy 4:25 a 4:50. Będę się starał nie przekraczać tych obranych granic.
Pierwszy z tych tempowych 4:42. Jest dobrze. Na drugim endomondo mi zwariowało i powiedziało poniżej 4 ale zerkając na ręczny zegarek 4:40. Nie zawsze aplikacja dobrze mierzy. często gubi sygnał i niedokładnie może obliczyć. Akurat znam na pamięć gdzie są poszczególne kilometry po tylu latach biegania.
Popijam kilka łyków wody i dalej brnę. Aha biegnę po asfalcie gdzie miejscami zalega lód. 4:39, 4:35 a więc wzrasta tempo. Piąty już 4:31 trochę się przestraszyłem jak wybiegł na mnie z jednego z podwórek azor i do nogi chciał mi się dobrać. odwróciłem się i go skrzyczałem. Odpuścił. Tutaj parę sekund straciłem ale 4:35. Kolejne km już poniżej 4:30/km.
Biegło mi się fantastycznie. Czułem endorfiny i moc. 4:27, potem 4:28 i znowu 4:27. ostatni to przyszalałem 4:15. Ta treningowa dycha w tempie wyszła 44:40 a więc bardzo dobrze. Jeszcze trochę truchtu i wyszło 13,11 w 1 godzinę 1 minuta 29 sekund. Bardzo dobry trening.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz