Dla urozmaicenia treningowego pobiegłem po raz pierwszy z oponą. Byłem ciekawy jak to jest jak biegnie się z balastem. Miała być to forma zastępcza podbiegów i skipów. Oj dostałem w kość.
Jednak po kolei zamontowałem na lince do drugiej linku opona z samochodu osobowego i w drogę. Pierwszy kilometr tragedia. Nie wiedziałem co jest tak nie hamowało. Balast okazał się wymagający. Blisko 6 minut na pierwszy zwiastowało porażkę.
Jednak wziąłem się i prułem do przodu targając oponę która nabierała dodatkowo śniegu. Kolejne kilometry już lepiej bo opanowałem technikę biegu z obciążeniem. Tam gdzie był lód to pona dobrze się ślizga el gdzie śnieg to męka. Walczyłem do końca aby ostatni zrobić poniżej 5 minut i udało się. Byłem wyczerpany i to bardzo po tych 6,5km.
Ma to swoje plusy bo na pewno wzmacnia iż czasem będą tego efekty. Póki co wole podbiegi i skipy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz