W środę wieczorem przypadła mi dycha z setkami na zakończenie. Nie zakładałem już nakładek antypoślizgowych.
Ruszam dość lekko ponad 5 pierwszy. Potem już po 4 :45 a nawet szybciej. Wkręcałem się na obroty z każdym kilometrem. W pewnym momencie zorientowałem się, że za szybko jednak to trening. Przy 4:25 zwolniłem trochę do 4:35 i tak do końca mniej więcej szlo.
Dycha wyszła w 46 minut ale jeszcze na koniec mocne setki. 6 serii po 100 metrów w minutowym odpoczynku w marszu. Poszło dobrze 10,8km w 49 minut 56 sekund.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz