W dwanaście godzin po starcie w Lublinie wystartowałem w biegu dla par w Warszawie. Specjalnie nie nastawiałem
się do tego nietypowego dystansu 5,4km. W planach miałem z trenerem ten
bieg ustalony w rozpisce. Tym razem z Asią postanowiliśmy, że każdy
biegnie osobno. Po drodze strasznie zmarzłem w autobusie do stolicy.
Porządne śniadanie i siły do biegu były. Po truchcie i rozciąganiu w
Parku Skaryszewskim ruszyliśmy na trasę. do pokonania były 3 kółka.
Początek
mocno szarpnąłem za czołowymi zawodnikami w liczbie 7 w tym dwie
kobiety. Podarli ostro. jak zorientowałem się ze 1 km poniżej 4 minut to
trochę odpuściłem przyczepiając się do do tego 7 zawodnika. Biegłem
obok niego równo i miałem wrażenie, że zaraz odpadnie.
Tak też się stało
po 1 okrążeniu 1,7mm odstawał już ode mnie. Zatem przyszło mi biec póki
co samemu zanim nie dotrę do kolejnego a zakręty nie sprzyjały temu, że
szybko kogoś poza dublowanymi zobaczę.
Od 2 km leciałem po 4:02 niemalże poza ostatnim równo. Endomondo gubiło zasięg ale zegarek na ręku zawsze przydaje się. Na ostatnim km trochę próbowałem odrabiać do zawodnika którego dojrzałem. Było o tyle trudniej,że ilość dublowanych osób zwieszała się. Podkręciłem końcówkę ale zabrakło z 50 metrów do zawodnika przede mną. Wynik na piątkę poniżej 20 minut i dało mi to indywidualnie dobre 6 miejsce na ponad 200 zawodników. Odebrałem medal.
Od 2 km leciałem po 4:02 niemalże poza ostatnim równo. Endomondo gubiło zasięg ale zegarek na ręku zawsze przydaje się. Na ostatnim km trochę próbowałem odrabiać do zawodnika którego dojrzałem. Było o tyle trudniej,że ilość dublowanych osób zwieszała się. Podkręciłem końcówkę ale zabrakło z 50 metrów do zawodnika przede mną. Wynik na piątkę poniżej 20 minut i dało mi to indywidualnie dobre 6 miejsce na ponad 200 zawodników. Odebrałem medal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz