Trening w czwartek po prostu odpuściłem. Miałem zrobić 18 km i zrezygnowałem. Po prostu nie czułem się na siłach. Czasami lepiej odpuścić niż na siłę biegać. Zrobiłem ćwiczenia stabilności ogólnej i trochę rozciągania.
W sobotę było mokro i ciężko. Pobiegłem dychę w błocie i wodzie. Momentami nogi jeździły jak na lodzie. Męczyłem się bardzo do 5km póki nie wyczłapałem z błota.
Potem było lepiej tylko w lesie między 6 a 7 km. Po wybiegnięciu z niego wiatr dawał w twarz i była walka.
Ostatecznie nabiegałem 10,5km w blisko 52 minuty. Na koniec jeszcze zrobiłem rozciąganie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz