Niedziela to czas długiego wybiegania. Na trasę zabieram mandarynkę i bidon z piciem. Rozgrzewka przed biegiem stosunkowo krótka i w drogę.
Początek rzecz jasna bardzo spokojnie i wychodzi najwolniej około 5:20. Dalej powoli powoli z km na km będzie szybciej do 5:00 a miejscami poniżej tego czasu. Śliskie podłoże nie ułatwiało zadania. starałem się utrzymywać tempo i forsowałem.
Dycha pierwsza wyszła nieźle. Biegło mi się dobrze i lekko. Chociaż takie tempo momentami mnie nudziło ale nie ma co szaleć. Po 11 km skonsumowałem mandarynkę i trochę mnie to orzeźwiło.
Do końca lekko przyspieszałem zwłaszcza 3 ostatnie km kończąc 20-ty 4:21.
łącznie 20,14km 2 1 godzinę 40 minut 32 sekundy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz