wtorek, 7 maja 2019

Przeciętny kwiecień, czyli podsumowanie miesiąca

Miniony miesiąc był przeciętny treningowo.  Biegałem mniej systematycznie raczej co drugi dzień, ale kilka treningów poluzowałem. Wynika to ze względu na to, że maratonu w maju nie będę biegł na wynik ale jako zając. Wybiegań zbyt długich tez nie robiłem ponad 20km trzy razy. Zrobiłem tylko 16 treningów biegowych.


Liczba założonych treningów: 20                   
Liczna wykonanych treningów: 16       
Liczba treningów tygodniowo: 3-4
Liczba startów w zawodach: 1
Życiówki: brak
Ogólna liczba kilometrów biegu w kwietniu 2019:  207 km
Łącznie bieganie w 2019: 861 km 

Dodatkowo marsz i pływanie kajakiem
 

Średnia liczba km na treningu: 12,93 km
Średnia na kilometr: 4:58
Liczba godzin spędzonych na bieganiu: 17:26
Średnia prędkość 12,08 km/h


W maju będzie więcej aktywności kajakowej i może rowerowej.W bieganiu dobrze byłoby utrzymać trening co drugi dzień.

poniedziałek, 6 maja 2019

Wygrana w Międzyrzecu Podlaskim


Na bieg z jajem jechałem z myślą wystartowania i zrobieniu wyniku poniżej 20 minut aby nie było wstydu.

Z rana zrobiłem po asfalcie 16,5 km w lekkim tempie średnio 4:58/km. Na miejscu okazało się,że nie ma wielu zawodników a zatem postanowiłem powalczyć. Zrobiłem mocną rozgrzewkę. spor przebieżek i rytmów oraz przebiegłem jedno kółko trasy aby zobaczyć jak jest pokręcona. Jak przystało na bieg z jajem Łukasz z Fundacji w te pędy zakręcił ją konkretnie. O dobrym wyniku można będzie pomarzyć, bo była spora ilość skrętów nawrotów i kręcenia.
 3,2,1 Start bardzo spokojnie czekałem kto się wyrwie po 200 metrach ktoś krzyknął aby rozbić czoło bo było ciasno. Wtedy wyrwałem do przodu mocno wręcz sprintem z 500 metrów darłem nie oglądając się za siebie. Gdy poczułem to szarpnięcie to za mną nie było nikogo. Pierwsze 800 metrów wyszło poniżej 3 minut a więc postanowiłem utrzymać tempo choćby 4:00/km. Tak też biegłem. Trasa jak wspomniałem wymagała sporo manewrowania i skręcania. Biegłem w miarę równo trzymając się tego aby nie tracić. Pierwsze kółko prowadziłem i miałem z dobre 100 metrów przewagi. 
Samotny bieg zwłaszcza na tak krótkim dla mnie dystansie jak 5km jest ciężki zwłaszcza na prowadzeniu. Jak wspomniałem nie było nikogo z kim mógłbym lecieć. Po 3 km obejrzałem siei  drugi zawodnik był w bezpiecznej odległości. teraz było trudniej bo doganiałem tych idących z kijkami. Wąska trasa i mijanki oraz szarpanie powodowało,że tempo już mi spadało.
Ostatecznie wygrałem z słabym czasem 19 minut 47 sekundy. Gdyby nie te zakrętasy byłoby z pół minuty lepiej.
Cóż stawka zawodników nie była zbyt wielka bo  36 zawodników. Drugiego wyprzedziłem o półtorej minuty.
To był taki mocniejszy akcent na dwa tygodnie przez maratonem w Lublinie. teraz tylko wolniej i niej biegania a więcej regeneracji.