czwartek, 21 marca 2019

Start na piątkę
Z okazji Dnia Kobiet  jak co roku startuje w biegu na 5km koło Białej Podlaskiej. W tym roku nie byłem gotowy na szybki start ale chciałem zrobić dobrą piątkę min. 4:00/km.
Tego dni a wiało i wiedziałem, ze pierwsza część dystansu będzie pod  wiatr i wiatr z boku. Trasa po kostce i asfalcie nie należy do moich ulubionych. 
Zrobiłem rozciąganie i rozgrzewkę  2km. Potem szybki start i do dzieła. Pierwszy kilometr bardzo szybki 3:33 co było mało rozsądne. Na kolejnym już w normie lekko poniżej 4 minut na km. Biegło mi się już lepiej i kontrolowałem tempo nie szarpałem.
W końcówce ostatni km przyspieszyłem ale całej piątki nie było tylko 4,8km. Średnia wyszła 3:54/km.


Po biegu rozbieganie też po trasie biegu.

poniedziałek, 18 marca 2019

Mocny początek marca
W nowy miesiąc ruszyłem z impetem 60 km w jeden weekend. Tak tak to nie w tydzień tylko w 3 dni, ba w 48 godzin.
W piątek 1 marca z rana zerwałem się 4:30 na trening. Wczesno-poranne rozbieganie i palenie pączków a było ich trochę  i nie tylko-:)
Dobra szesnastka wyszła było rzeźko. Mocne postanowienie na marzec 300 km. Oczywiście rozgrzewka i dwie szklanki wody. Do tego kubuś i w drogę. Powoli się rozpędzałem. Kilometr za kilometrem od 5:16 do 4:33 na 16tym km. To było dobre.
W sobotę siła biegowa wyszła mi bardzo dobrze. Pobiegłem10 km lekki bieg a potem siła biegowa 7x skipy 100m z przerwą 50 m w truchcie i na przemian 7x wieloskoki po 100m z przerwą 50m w truchcie. Na koniec 5x100m po 20s każdy. Na zakończenie rozciąganie.
W niedzielę to już ostra jazda wybieganie.
Dobre 30 km o poranku. Wczesnym rankiem wstałem o 5. Szklanka wody z cytryną, potem druga samej wody, banan, mus kubuś i krótka rozgrzewka-głównie rozciąganie. Zabrałem pas z bidonem i dwie mandarynki. W pół-do szóstej wyruszyłem na wybieganie 30 km. Nie zamierzałem zbyt ostro grzać ale rozpędzić się tak do 4:50/km Jeszcze przed wschodem słońca byłem na trasie, Piękny poranek po drodze poza ganiającymi mnie psami zające sarny i 4 łosie. Starałem się rozruszać do 5 km a potem z każdym przyspieszać. Wśród pól, po lasach i zagajnikach biegło mi się bardzo dobrze. W trakcie biegu zjadłem dwa żele na 10 i 20km. Na ostatnich kilometrach było jeszcze z czego przyspieszyć do 4:35. Ogólnie tempo 4;50 na km daje dobry prognostyk do budowania formy.  Wyszedł mi dobry trening. W ciągu niespełna 12 godzin przebiegłem maraton.

Ten miesiąc ma być przełomowy w treningach i pokazać do czego w tym roku mogę się przygotowywać. Dobry start wiosną w maratonie można włożyć między bajki bo nie jestem przygotowany ale na jesień system zostanie rozbity-:)

wtorek, 5 marca 2019

Biegowe podsumowanie lutego

Drugi miesiąc nowego roku niby trochę lepszy. 200km wykręciłem.Na koniec zrobiłem dobry wynik w półmaratonie. Zacząłem trenować a opuściłem tylko 1 trening. W jednym z tygodni przebiegłem 73 km-to już blisko normy.

Liczba założonych treningów: 20                   
Liczna wykonanych treningów: 19       
Liczba treningów tygodniowo: 4-5
Liczba startów w zawodach: 1
Życiówki: brak
Ogólna liczba kilometrów biegu w lutym 2019:  200 km
Łącznie bieganie w 2019: 325,2 km  
 

Średnia liczba km na treningu: 10,52 km
Średnia na kilometr: 4:46
Liczba godzin spędzonych na bieganiu: 16
Średnia prędkość 12,58 km/h


Marzec będzie bardziej intensywniejszy.

poniedziałek, 4 marca 2019

Zaskakująco dobry 39. Półmaraton Wiązowski
Do Wiązownej k. Warszawy pojechaliśmy wesołym autobusem. Lubiłem tam biegać. Byłem tam po raz kolejny. Wszak początek startów i była okazja aby sprawdzić co przez 3 tygodnie lutego udało się zrobić. 
Tydzień wcześniej treningowo w ramach wybiegania zrobiłem w 1:41 połówkę. Teraz zakładałem ruszyć między zającami na 1:30 i 1:35 i dobrze byłoby pośrodku biec. 1:32 to będę zadowolony.
Tej wiosny chciałbym pobiec połówkę poniżej 1:30 ale to zapewne innym razem. Póki co raczej nie jestem na to przygotowany.
Przystępując do rozgrzewki sporo zrobiłem rozciągania i około 3 km truchtu na pobudzenie. Pogoda była dobra zatem na krótko postanowiłem pobiec. 
Do startu rozgrzałem się konkretnie i nawodniłem. Przez dwa dni przyjmowałem więcej płynów. Do tego banany, makaron i jajecznica. Na trasę zabrałem dwa żele i mus owocowy. Ustawiłem się między dwoma zającami i ruszyłem spokojnie oraz bardzo asekuracyjnie. Zając na 1:30 mówił, że zacznie szybciej aby potem mieć zapas. Mi to raczej nie odpowiadało ale jak się rozkręcę to go dopadnę.
Na początku był tłok i ścisk, ciężko było złapać rytm na pierwszym km i stąd 4:37 co bardzo słabo. Jednak dalej już było lepiej. 2 km w 4:14 to już lepiej. Kolejne kilometry trzymałem ten czas równo. Zając uciekł jakiś 400 może 500 metrów jednak miałem go w zasięgu wzroku.
Po pierwszy kilometrach czułem się bardzo dobrze i byłem skłonny trzymać tempo. Na 8 km wciągnąłem pierwszy żel. Tak na dobre nadal jestem w fazie ich testowania. Na każdym z punktów piłem do nawrotu herbatę a po żelu wodę. Punktów było bardzo dużo co 2 km jakoś nawet. Ludzi tez na trasie sporo co dawało jeszcze większą frajdę biegania.

Biegnąc pierwszą część dystansu wiedziałem, że będzie w końcu wiało jak zawsze. Wiatr co jakiś czas z boku podwiewał. Starałem się nie szarżować bo w drugiej części może być trudniej.
Przy zbiegu na 10 km poniosło mnie trochę za mocno i stąd 10 km wyszedł dość szybko. Na nawrocie widziałem już ile mam straty do zająca i teraz postanowiłem go jednak gonić. Czułem moc. Stopniowo zamierzałem odrabiać straty. W tej dyspozycji 1:32 to spokojnie dowiozę ale chciałem coś jeszcze skubnąć. Ukraść może nawet 2 minuty. Czekałem jeszcze do podbiegu który trochę zwolniłem aby nie wyszarpać się. Gdy byłem na górze a to 13 km to zaryzykowałem i szarpnąłem. 14 km to już 4:08/km. Z każdym kilometrem przyspieszałem 4:07 i 4:06. Na 15 km wziąłem drugi żel i ... odjechałem tak ze na kilometrze dopadłem zajca. Żel cola z kofeina nie wiem czy bardziej psychicznie czy faktycznie dął mi kopa. Pobudził mnie tak, że czułem powera i rozsadzało mnie.  Biegłem z zającem tylko jeden kilometr i faktycznie tempo jak zapowiadał, że będzie wolniejsze, leciał 4:17/km. Zostawiłem go.
Oderwałem się na 18km i ruszyłem jeszcze mocniej mijając kolejnych zmęczonych zawodników. 19 km zrobiłem w 4:01/km. Leciałem już na czas poniżej 1:30. Ostatni kilometr to już mocne tempo 3:53/km Ostatnie kilkaset metrów grzałem konkretnie.


 Na metę wbiegłem z rękami w górze i pokrzyczałem trochę. Uzyskałem wynik 1:28:30 co było moim drugim rezultatem na tej trasie. Zająłem 183 miejsce na blisko 2 tyś. zawodników. To był dobry start. Jednak mam spore pokłady możliwości które tylko uśpione drzemią. Po drugie zacząłem w końcu trenować jak należy. 
Patrząc potem na poszczególne kilometry do druga część dystansu zdecydowanie szybciej przeleciałem.  Dycha wyszła poniżej 41 minut a ostatnia piątka 20 minut z kawałkiem. Nie wiem czy to wiosna czy zaczynam wracać na właściwe tory biegowe.
Po tym starcie postanowiłem ze odpuszczam półmaraton warszawski. Chciałem na wiosnę zbić 1:30 i zrobiłem to szybko za pierwszym podejściem.