czwartek, 27 lutego 2014

Spokojne bieganie oraz luty podsumowanie.100 postów na blogu!!!!
27.02.2014r.

 Bieganie to wolność, ucieczka od tego, co nas ogranicza (Marek Dziedziak)



   To setny post na moim blogu od powstania tj. od czerwca 2013 roku. Wynik dobry, bo nie opuściłem opisania ani jednego startu i treningu. Jak widzę są tez i stali Czytelnicy co mnie bardzo cieszy.
Wybrałem się na lekki rekonesans biegowy przed niedzielnym półmaratonem. Było jeszcze widno a więc dobra widoczność. Polne drogi już bez błota i wody. Zabrałem ze sobą psa aby było raźniej. Ogólnie starałem się biec bez napinania i szarpania. Takie bieganie przed startem. Miało go nie być ale korciło tak trochę poruszać się. Doszedłem do wniosku, że przed półmaratonem dwa dni odpoczynku wystarczą. Zresztą to nie maraton aby odpoczywać dłużej. To dystans który biegnie się fajnie i nie potrzeba aż tak długiej regeneracji. zresztą jak pisałem ten bieg traktuję raczej treningowo i interesuje mnie raczej jako wybieganie niż normalny start.
    Przebiegłem pierwsze 5km w 26:40 i nawet bardzo się nie zmęczyłem. Kontrolowałem w pełni tempo. Oczywiście były momenty aby przyspieszy ale walczyłem z tym i ostatecznie 10,260 km w 53:14.


Podsumowanie luty 2014

Liczba założonych treningów: 11

Liczna wykonanych treningów: 12

Liczba treningów w tygodniu: 3

Liczba startu w zawodach: 2

Życiówki: brak

Ogólna liczba kilometrów w lutym 2014: 141 km

Liczba km w 2014 roku: 244,68

Liczba kilometrów w % do założonych :  12,14% / 100%

Średnia liczba km na treningu: 11,75km

Średnia na kilometr: 5:04

Średnia prędkość: 11.82km/h

Liczba godzin spędzonych na treningu: 11:55

Luty trochę lepszy od stycznia, trochę szybszy.

wtorek, 25 lutego 2014

Wieczorne bieganie
25.02.2014r.


Bieganie to styl życia


       W swoich założeniach treningowych przypadł dzień treningu po urozmaiconym terenie. Założyłem bieg po drodze polnej potem trochę asfaltem, poboczem i ponownie asfaltem a na koniec ponownie droga polna.
Wyruszyłem wieczorem oświetlony jak choinka na trasę. Pierwszy kilometr poniżej 5 minut i takie tempo przyjąłem na cały trening. Trochę przycisnąłem, aby się odmulić po ostatnim wybieganiu. Pokopałem na drugi dzień piłkę i odczuwam ból łydek. Dlatego trzeba to rozbić. Wiem, że kopanie piłki nie zbyt mi służy, ale ciągnie do gry.  Nie grałem kilka miesięcy i teraz odczuwam to szarpane tempo. 

          Wracając do treningu to wiatr nieznacznie przeszkadzał bi dmuchał w twarz. Pierwsze 2 km poszły obiecująco. Po asflacie już tempo równe. Dobrze, że miejscami palą się latarnie to bezpieczniej się biegnie. Na 3 km zawracam na moście łomaskim i powrót w tym samym tempie. Jeszcze odczuwam łydki, ale nie zwalniam. Kolejne kilometry utrzymuję 4:50/km. Bieg poboczem trochę ryzykowny bo podłoże jest nierówne a i miejscami jeszcze zalega śnieg. Jednak to lepiej niż po asflacie. Jeszcze nawrót i wrcacam. Zerkam na pulsometr puls nie jest zbyt wysoki. Przyzwyczaiłem się do takiego tempa. 
        
       Wykręciłem 9km w nieco ponad 44 minuty. Nie zakładałem zbyt dużej ilości kilometrów oraz intensywności tak w tym tygodniu trochę odciążyć się przed niedzielnym półmaratonem. Teraz czas na odpoczynek i jakieś może roztruchanie kilka km w czwartek.

niedziela, 23 lutego 2014

Wybieganie
22.02.2014r.


       Bieganie to cel sam w sobie

                W sobotę z rana planowo wyszło wybieganie. Jest duża mgła.Zważywszy, że dawno nie robiłem długich wybiegań to postanowiłem nie szarpać jeszcze trzydziestek ale 22km  w tempie easy wg Danielsa. Patrząc na swoje wyniki to takie wybieganie powinienem robić w czasie5:20/km. Trochę mocno ale spróbowałem. Zabieram pas z izotonikiem. Trochę go z woda rozrobiłem aby nie był za słodki. Pierwszy kilometr po drodze polnej.w kierunku miejscowości Dokudów. Kolejne to już asfalt. Przebiegam przez Ortel Książęcy.Miejscami dobrze było biec pobocze. Muzyka w uszach i biegło się dobrze. Po drodze sporo znajomych twarzy w autach. Miło jak ludzie uśmiechają się na widok biegnącej osoby. Po 5 km uzupełniam płyny, bo to ważne aby co jakiś czas popijać choć trochę. Zerknąłem na czas 26 z minutami delikatnie za szybko ale dam radę. Na kolejnej drodze ruch już większy więc maksymalna ostrożność. Biegnę radośni bo muzyka dodaje powera. Wbiegam do Ortela Królewskiego. Mgła opada i jest ciepło. Mijają mnie kolejne auta i niektórzy machają z nich. U jednego z rowerzystów widzę zdziwienie a u innych uśmiechy. Miło, że biegnąc ludzie tak pozytywnie to odbierają. Po 10 km 52 minuty z haczykiem. Już jest gorąco. Następnie wbiegam do Studzianki i kieruję się na Łomazy. Ponad połowa dystansu już za mną. Znajomi zatrzymują się i proponują podwiezienie ale nie korzystam-:) Wolę jednak biec. Miejscami widać jeszcze zalegający śnieg, ale warunku są bardzo dobre. Czuję się rzeźko. W Łomazach zawracam i pozostało mi ostatnie 5 km. Nie przyspieszam tylko staram eis trzymać tempo. 

              22 km przebiegłem poniżej 2 godzin 1:54 i tak powinienem pobiec najbliższy półmaraton w Wiązownej. Spokojny start i nie gnać na wynik. Na walkę o życiówkę przyjdzie pora. narazie to trzeba potraktować ten półmaraton jako trening. wiadomo adrenalina na starcie będzie ale pobiegnę go na 1:50, gdzieś w tych granicach. Bardziej mi zależy na radości z przebiegnięcia niż na czasie. Może gdzieś na ostatnich km delikatnie przyspieszę ale nie za ostro. A za miesiąc maraton prawie u siebie bo na trasie Zahorów -Kodeń.


czwartek, 20 lutego 2014

Sprawdzian
20.02.2014r.


        
         Bieganie to sposób na rozładowanie stresu

            Trening czwartkowy miał charakter sprawdzianu który sobie zrobiłem na 1km. Założyłem zwiększać prędkość kilometrów w trakcie których robiłem skipy. Błoto jeszcze i śnieg zalegają a więc poszukałem 1km dobrej nawierzchni gdzie da się pobiec. Błota było mniej tylko w dwóch miejscach trzeba było  uważać. Między Studzianką a Dokudowem taki odcinek znalazłem, zmierzyłem i w trasę ruszyłem. Plusem jest to ze na tym kilometrze jest podbieg wszak nie wielki ale jest. To wzniesienie na most. Cały podbieg ma jakieś 80-90 metrów.

        Pierwszy kilometr zrobiłem tempem 5:40 i na podbiegu skip A, przy zbiegu spokojnie. zrobiłem nawrót i na 2km skip B z tym, że już szybciej 5:11. Kolejny km ze skipem C na 4:45. Starałem się każdy kilometr szybciej. Czwarty ponownie ze skipem A i 4:35. Biegło się dobrze, bez wiatru a zachodzące słońce wyznaczało mi czas nadchodzącej nocy. Zdążyłem przed zmrokiem jeszcze sprawdzić się ze skipem B kolejny kilometr a le już zdecydowanie szybciej wyszło 3:54. To zdecydowanie mocno. Trochę się zgotowałem.  następne kilometry już wolniej po 5:09. W sumie tak zrobiłem 8km.

       Chciałem jeszcze przed sobotnią wycieczką biegową zrobić urozmaicenie treningowe aby się nie zamulić. Fakt, że na maxa najszybszego kilometra nie pobiegłem bo na sprawdzenie się na 1 km będzie jeszcze pora na wiosnę gdy będą lepsze warunki. Teraz dorzucę trochę kilometrów przed półmaratonem wiązowskim.

środa, 19 lutego 2014

Tempo
17.02.2014r.

        Bieganie to styl życia   

              Czas leci szybko już za kilka dni luty minie. W planach pierwszy start w tym roku na trochę dłuższym dystansie a mianowicie półmaratonu. Choć potraktuję go bardzo ulgowo a wystartuję ponieważ opuszczam półmaraton warszawski 30.03.2014 na rzecz Cross maratonu 29.03.2014 na trasie Zahorow-Kodeń. Skoro mam taki bieg pod nosem to po co mi Warszawa i start w tłumie gdzie początek biegu jest tuptany.

            Postanowiłem pobiec kilkanaście km w takim samym tempie. Większość trasy to asfalt poza 1,8km drogi polnej. Przygotowania przygotowaniami ale trzeba już sprawdzać co daje bieganie zimą.
Ruszyłem jak zawsze po rozciąganiu i rozgrzewce po lodzie. na wsi jeszcze śnieg nie stopniał a lód zalega polne drogi. Było już ciemno więc i oświetlenie zabrałem ze sobą.

        Pierwsze kilometry aby wejść na właściwy rytm jaki założyłem 5:20. Takie tempo jest chyba adekwatne na długie biegi  tzn. pow. 10km. Nie męczę się i biegnę spokojnie. Na 5km 26:48 a więc trzymam czas bez stopera. Trasę treningu ustalam tak aby była jak najbardziej oświetlona.  Trochę samochodów jeździ ale jestem dobrze widoczny. Świece się jak choinka.

         Czasami korci aby przyspieszyć ale nie nakręcam się zbytnio. Cieszę się kilometrami i czerpię z tego satysfakcję. Na 10 km 52 minuty z groszami a więc nie ma co szarpać. Jeszcze 800 metrów po błocie i koniec. Razem dało to 13km 130 metrów w 1:10:23

poniedziałek, 17 lutego 2014

Podbiegi
15.04.2014r.

Bieganie to środek do osiągnięcia celów
           

               

          Tym razem trening w Warszawie i skupiony na podbiegach Z racji przebywania w stolicy o treningu nie zapominam. U siebie nie mam zbyt wielkiego komfortu co do górek, tak więc pozostaje mi od czasu do czasu Warszawa.  
       Wstałem tuż po tej, tylko świt. Od razu truchtem około 1 km i rozciąganie. Następnie po parku łazienkowskim spokojnie. Dalej podbieg na Belwederskiej i w kierunku Agrykoli. Z rana nie widzę biegaczy póki co. Zbiegam w dół i z powrotem wspinam się pod górę. Dystans podbiegu wynosi 520 metrów. Za pierwszym razem w 3 minuty. Zbiegam bez szarżowania. Przy drugiej próbie już przyspieszam i wyszło 2:50. W kolejnej 2:40 i w ostatniej 2:30 oj będą nogi bolały. Dalej parę kilometrów w granicach 5:10/km i rozciąganie. W sumie biegałem 1 godzinę i jedną minutę. Po zmierzeniu dystansu wyszło 11km 550 metrów.

środa, 12 lutego 2014

Bieganie po lodzie w deszczu
12.02.2014r.

Bieganie sposób na spędzenie wolnego czasu 



        Padało, padało i padało. Odkładałem trening z godziny na godzinę w końcu trudno idę. Rozciąganie i wyruszam po oblodzonej drodze gruntowej. To nie bieg a człapanie i ślizganie. Nogi rozjeżdżają się i wody pełno. Po kilkuset metrach już w butach mokro. Przemierzyłem pierwszy km powyżej 6 minut. Dalej będzie lepiej bo robię odcinki po asflacie. Mam oświetloną drogę i widzę gdzie są kałuże oraz jak je mijać. 

             Dobiegam do punktu od którego zacznę właściwe bieganie. Pierwszy odcinek 1380m dosyć mocno to ze złości na pogodę. Deszcz nie ustępuje a ja zrobiłem go w 5 minut. Kolejne zmniejszę do 1200 ponieważ w jednym miejscu około50 metrów po całości drogi zalega lód i na szybkości raczej bym dachował. Wracam już spokojniej ponad 5 minut. Kolejne odcinki to już po 1200 szybkie i mieszczę się w czasie 5:00/5:05 a wolne to zdecydowanie wolniej. Na trasie spadła mi czołówka coś z niej wyleciało i dalej światło musiałem dzierżyć w ręku co utrudnia bieganie.  Nauczyłem się biegać bez balastu w ręku  i to ma swoje plusy. 

            W sumie podczas treningu zrobiłem tak sześć odcinków i nawrotów. W między czasie przestało padać i trochę obeschłem. W czasie ponad godziny mijały mnie tylko dwa samochody. Dlatego mogłem pozwolić sobie na bieganie środkiem jezdni. Z moją szybkością na kilometr 200 jest dobrze. Ostatni etap 1200 już na schłodzenie lekko. Ubranie trochę wyschło ale buty i skarpetki do suszenia i prania tylko się nadają. Łącznie pobiegałem 1:15 a podliczając dystans pokazało 14km 780 m