czwartek, 25 marca 2021

Poranna dycha 

Po cross maratonie pozostał medal i wpis na blogu. Czuję się dobrze. Nie to że nie ma skutków ubocznych. Owszem zmęczenie organizmu jest ale nie takie jak było po pierwszych maratonach.

Jeszcze w tym tygodniu bardzo w wir treningów nie będę się wbijał. Rozbieganie głównie po asfalcie 15 km zrobiłem we wtorek całkiem spokojnie po jakieś 5:15/km. 

Dzisiaj wstałem 4:42. Za oknem jeszcze ciemnawo ale tradycyjna szklana wody z cytryną i wskakuję w ciuchy biegowe. Trochę rozciągania i wyruszam na polne drogi i dróżki pośród pól i lasów. Nie forsuje tempa. Początki to noga za nogą. Jest 5 rano więc jeszcze organizm nie funkcjonuje jak należy. Należy jeszcze spokojnie podchodzić do porannych treningów zwłaszcza po maratonie. 

Z każdym kilometrem jest coraz widniej. Tu sarenki przebiegają przez drogę tam zając stoi na miedzy.  Ptaszki dają poranny koncert informując o tym, że nadeszła wiosna. W powietrzu czuć ocieplenie. 

Co do treningu od kilometra do kilometra i dyszka wpadła. Czas bardzo cieńki bo średnio 5:35/km bez napinania. Nie pamiętam kiedy tak wolno biegałem nawet na rozbieganiu. Jednak ważne aby ruszać się z rana co jest bardzo ważne dla mnie. Do biegania teraz dojdzie rower i kajak.  Musze tez powrócić do ćwiczeń stabilizacyjnych i wzmacniających. 

Jeżeli chodzi o wagę to przez 5 tygodni udało mi się zbić 4 kg. To zasługa odłożenia wszelkich słodyczy i gazowanych napojów w tym piwa. 

Dobrze byłoby trenować bieg 4-5 razy w tygodniu ale łatwe to nie jest czasowo. Pozostaje kwestia poukładania wszystkich zajęć tak aby wyrwać te półtorej godziny na trening.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz