czwartek, 17 listopada 2016

Małe wybieganie


Wybieganie wypadło mi na poniedziałek wieczór. Po pracy aż rwę się do tego aby pobiec. Wbiłem się w rytm treningów. Zakładam ciuchy biegowe i robię krótką rozgrzewkę. Zauważyłem,że coraz mniej się rozciągam przed treningiem. Może już nie potrzebuje tak długiego rozgrzewania się.
 Zabieram na te trasę czołówkę, pas z picie. Zamierzam pooglądać jak mi się uda wielki księżyc, który był zapowiadany na ten dzień.
Biegnę po polnej drodze na  początek w stałym rytmie 4:50/km. Liczyłem na światło księżyca ale chmury zakryły go.  Tempo trzymam bez problemów. Następnie wbiegam na asfalt i tak 1,5km cisnę. Potem dalej znowu polne piaszczyste drogi Studzianki. Jest czas na przemyślenia oraz analizy różnych kwestii. Po 5 km tempo wzrasta już do 4:45. Kilometr za kilometrem biegnie mi się dobrze. Zamykam kółko i ponownie biegnę po tej samej trasie.
Po 10 km postanowiłem zbiec jeszcze w trudniejszą trasę gdzie więcej błota jest. Męczę się trochę ale o to chodzi. dyszka wychodzi 46 minut więc jest dobrze.
Dalej wybiegam na  asfalt 500 metrów to chociaż buty oklepię. Kończę 4:46 ostatni km. Wyszło w 1 godzinę 4 minuty 4 sekundy 13,4 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz