czwartek, 23 lutego 2017

Poranna dycha z rytmami

Budzę się 4:44 za oknem ciemność. Szklanka wody i zakładam ciuchy biegowe. rozciągam się i wyruszam. Niestety znowu na asfalt a wszystko to przez roztopy. Nie wiem czy nie odpuścić kolejnego treningu wieczorem po asfalcie bo kolana mogą zacząć się odzywać, ale jeszcze zobaczymy.

Pierwszy kilometr luźno ponad 5:20. Dalej wkręcam się pod 5:00 biegnąc chodnikiem nabieram prędkości docelowej. Mam lekko pod wiatr ale daję radę. Do nawrotu na 5 km idzie dobrze. Potem biegło się jeszcze lepiej poniżej 5. Tempo to wprawdzie dla mnie bułka z masłem, ale nie można zawsze szybko trenować. 

10 km zrobiłem w 49 minut. Na koniec 3 przebieżki po 150 metrów i 3 po 100 metrów i trucht. Wyszło 11 km. Po takim treningu można zjeść mega śniadanie i zacząć pełen możliwości i nowych wyzwań dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz