środa, 8 listopada 2017

Zabawa biegowa
    W niedzielę miałem w planie wybieganie około 30 km. Postanowiłem je połączyć z tzw. zabawą biegową. Taki trening dla urozmaicenia aby nie klepać stałego tempa. Ciągnie mnie podczas treningów do szybszego tempa ale to dopiero początek drogi treningowej. Nie mogę dać się ponieś pokusie. Zima przede mną i jej przepracowanie będzie miało duże znaczenie na wiosnę. Jak mówi trener skupić się muszę na swoim obranym celu. On jest najważniejszy. Dlatego rezygnuje póki co z startów. Nie mam za bardzo czego sprawdzać. Do tego praca zawodowa uszczupla ten czas. W związku z tym powrócą do łask poranne treningi. Oczywiście nie powielam dawnych błędów i na każdym treningu biegam w innej parze butów. Obecnie używam ich 6 par-Dwie na asfalt i bieżnie a 4 pary do biegania po drogach polnych. Pomyśleć, ze kilka lat temu biegałem w jednych treningi i tych samych zawody.
Wracając do niedzielnego biegu oczywiście rozgrzewka i lekkie rozciąganie. Zabieram 3 bidony z piciem w tym jeden z wodą. Do tego dwa żele. Zegarek na rękę i telefon do pasa tez chowam. Tak, tak zaczynam je testować. Co mi dadzą to się okaże. Dopiero 2 trening z żelem. Jak narazie jeden mniej więcej w połowie dystansu.
   Zaczynam powoli przed godziną 8 i pierwszy km na dogrzanie. Pogoda jest cudna na bieganie zwłaszcza. Świeci słoneczko.  Początek trasy to około 7 km po piachu i drogach polnych. Potem będzie asfalt. Na 2 km już jestem w rytmie 4:45 i spokojnie rozkręcam się. Dalej w lesie poniosło mnie o kilkanaście sekund. Na 5 km dyscyplinuję się do średniego tempa 4:50/km.  Teraz przyspieszyłem 1 km do 4:28 i kolejny wolniej. Przyspieszałem jakieś 200-300 metrów. Jednak na asfalcie na 8 km jakoś mozolnie mi szło powyżej 5 minut. W tym tempie mogę sobie przejrzeć serwis informacyjny na ww i posprawdzać wyniki sobotnich meczów. To nazywa się podzielność uwagi.gdy 10ty wskoczył to przyspieszyłem na 11 km ponownie do 4:28 robiąc lekkie przyspieszenie.
Potem na co drugim km przyspieszałem po kilkaset metrów i wracałem do swojego tempa.
Na 16km wciągnąłem żel ależ był słodki ojejku. Teraz równo 18, 19 i 20km po 4:52. Po połówce ponownie przyspieszam na jakieś 200 metrów licząc w myślach do 40. Na 23 km tempa nie szarpię ale na 24 przyspieszam trochę. teraz do końca już tylko każdy km na przyspieszeniu.
Praktycznie po każdym km pije dwa-trzy łyki. Na 26 km czuję, że biegnę 4:45/km. 27km 4:41 i teraz ostatnie 3 w tempie docelowym kończąc ten trzydziesty 4:15.
    To był dobry trening. trochę pobawiłem się tempem i co najważniejsze ostatnie 5 km przyspieszając. zajęło mi to 2 godziny 25 minut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz