wtorek, 20 października 2015

Treningowe rozbudzenie



Po ostatnim ślamazarnym treningu  nastał czwartek i tutaj już było żwawiej. Rozgrzewka i rozciąganie zdecydowanie lepiej mi poszły. Postanowiłem polecieć z narastającym tempem od truchtu przyspieszając co kilometr. Zabrałem z sobą pas z pojemnikami z wodą. Pije kilka łyków co 2 km to taki już nawyk. Biegło mi się zdecydowanie lepiej niż poprzednio. Z każdym kilometrem nakręcałem się jeszcze bardziej. 
Pierwszy kilometr powyżej 6 minut. Dalej szlo już coraz lepie bo poniżej 5 i przez 4:50, 4:28 do 4:09 najszybszy ten ostatni. 
wykręciłem ponad 10 km bardzo swobodnie. Po wybieganiu w weekend trzeba będzie powrócić do przebieżek i pracy nad szybkością. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz