środa, 21 grudnia 2016

Niedzielne wybieganie po lodzie


W niedzielne południe zdecydowałem się trochę wybiegać. Kilkanaście kilometrów było wskazane aby przebiec. Wyruszam po drogach polnych, które są śliskie. Zabieram ze sobą psa dla towarzystwa. Początkowo biegnie mi się trochę ociężale. Z każdym kilometrem będzie lepiej. Po odwilży drogi zamarzły i stały się ślizgawkami. Biegnę na czuja tak aby nie dachować. Miejscami nawet biec traci równowagę i przebiera łapami bo wpadał w poślizg hehe. Biegnę w miarę asekuracyjnie w przedziale 5:05-5:15 z tolerancja 10 sekund. Nie wykraczam poza te ramy czasowe. Po 4 km już poczułem dogrzania i chęć do biegania. Dalej spokojnie przemierzam drogi Studzianki. 

Tak kilometr za kilometrem i nastukałem ponad 17km z średnim tempem 5:05.
Na koniec trochę przyspieszam gdy wybiegam na 2 km odcinek po szosie. Trening zajął mi 1 godzinę 29 minut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz