poniedziałek, 26 stycznia 2015

III Nocna Dycha do Maratonu w Lublinie
24.01.2015r.

Na bieg do Lublina pojechaliśmy wesołym autobusem, który spóźnił się blisko godzinę. na wariata odbieraliśmy pakiety i praktycznie bez rozgrzewki stanąłem na staracie, Kilka skłonów, trochę truchtu i wymachy ale to za mało aby w 3 minuty dogrzać się na start. Potrzebowałem około 15 minut. Cóż na linii startowej morze zawodników ponad 1110 zwariowanych ludzie biegnących o godzinie 22 w sobotę. Plan prosty poniżej 45 minut. Wiem,że dużo poniżej nie będzie bo nie trenuję jak należy.
 






Start rzecz jasna spokojnie w tłumie ciężko o złapanie właściwego rytmu. Pierwszy kilometr taki mijany 4:44.  Dalej już przetarło się i kolejny 4:40. Nie widziałem nikogo do kogo mógłbym się zaczepić a więc od 3 km już 4:30 i staram się tak trzymać. Podłoże to cały czas asfalt. Momentami są kałuże. W centrum 5 km i 21:47 ale to ta łatwiejsza piątka. Kolejne kilometry to mijanie zawodników i co mnie nakręca aby z każdym kilometrem przyspieszać. Na 6 km uzupełnienie płynów i potem zbieg przed 7km. Gdzieś na zakręcie mignęła Asia dopingując mnie. Słuchawki w uszach i nie zwracam uwagi na kibiców których trochę jest na trasie. Nadchodzi 8 km który robię 4:21. Teraz końcówka z podbiegami. Mija mnie zawodnik na podbiegu zasuwa jak samochodzik, Potem dogina mnie zawodniczka z napisem Żak Biała Podlaska i pod górkę przed wbiegiem na płaska przed hala wyprzedziła mnie. Gonię ja i widzę, że podbieg ją sporo kosztował. Przyduszam i przed samą halą ja wyprzedzam. Jeszcze widzę moja najwierniejszą kibickę tuż przed halą i rura finisz. 44:12 to taki sobie rezultat. Zająłem 165 miejsce na 1096 którzy ukończyli bieg. Ważne,że pierwsza dycha  w tym roku zrobiona i widać ile mam zaległości treningowych.
Wyniki http://w.sts-timing.pl/pliki/3ciadycha2015.pdf




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz