wtorek, 1 lipca 2014

Półmaraton tradycji w Adamowie z problemami i przekroczonym 1000km w tym roku
28.06.2014r.


Ból jest stanem przejściowym. Duma pozostaje na zawsze

          Stało się bo musiało się tak stać. Jak pisałem wcześniej z pewnymi obawami pojechałem do Adamowa z kolegą doktórem Czarkiem Kalitą. Nauczyciel akademicki ale rewelacyjny gość. jeszcze zaczepiliśmy choć nie po drodze o Platerów gdzie były biegi na 3333 i 10km oraz nordic walking. Bardzo fajne zawody Biegiem przez Platerów zrobione przez miłośników biegania z klasą. Czarek debiutował na 6666m a ja dopingowałem klubowiczów z Biała Biega. Nosiło mnie jak stałem przy trasie aż chciało się pobiec.  Jednak rozsądek wziął górę bo nosiłem się jadąc  z zamiarem startu na 3333m i wg moich wyników zajął bym 2 miejsc patrząc na zawody na papierze rzecz jasna teoria teorią ale realia realiami. Przypomniały mi się słowa przyszłej małżonki abym uważał na siebie. Rychło w czas. Dychę co podkreślam ze względu na czas Wygrał Białorusin z czasem 30:15 bodajże,.. Czarek przeszedł 6km 6oo metrów jakby był na grzybach. Bynajmniej nie było po nim widać.

         Do Adamowa odjechaliśmy godzinę przed z haczykiem. W lesie biuro zawodów i cały sztab biegowy z wójtem Sławomirem Skwarkiem na czele.  Zawsze ja go widzę to che go w końcu dogonić. Oj będzie ciężko bo forma schyłkowa a on jak widzę 1:28 robi połówkę.
Odebrałem numer przebrałem się i truchcik w las obaczyć trasę. a tam woda kałuże i błoto miejscami będzie ciężko albo skakanie albo mijanka. Rozciągam się wolniej i dokładniej. Rozglądam się po zawodnikach za kim lecieć. Jest Rychu Wojowik Światła spod Radzynia Podlaskiego on będzie moim zające a skoro mów ze biegnie na 1:40 to ja za nim.
Spotykam jak zawsze sporo znajomych. Ustawiam się w środku ponad 100 osobowej stawki biegaczy za nami jeszcze bieg na 5km. Ruszamy po miłym otwarciu w las. Pierwszy kilometr to takie badanie trasy i 4:47 o dziwo mi wyszło a więc biegnę na te 1:40. Trasa pełna kałuż i błota a momentami trzeba obiegać, skakać i szarpać tempem. Pierwsze kilometry lecą dobrze. Czepiłem się Ryśka. i za nim biegłem.To takie biegowe szachy i rozszerzenie biegowej grupy. Na 5 km patrząc pomiar 22:14 w głowie już lampka rywalizacji zapaliła się. Czy trzymać czy uspokoić. Nie uspokajam trzymam a i nawet trochę przyspieszam. Jest niestety duszno w lesie. Punkty odżywiania co 4 km doładowują. Trochę nawet deszcz pokropił. Na 10 km 44  minuty co mnożąc razy dwa plus finisz 4 minuty daje 1:32 a więc życiówkę. Nakręciłem się już i niepotrzebnie. Zawodnicy przede mną w tym Rysiek przyspieszają po półmetku a ja za nimi. To był ostatni moment aby nie przyspieszać. Trudno po prawie godzinie biegu było już 13km a dokładnie 59:34. Dalej punkty już co 3km były zbawienne. Na 16 km niestety słabnę i tracę rytm. Jeszcze próbuję rozpaczliwie trzymać się ale nie daję rady. Na 18 km łapie mnie w prawa nogę taki skurcz,że o mało nie wyrotowałem. na siłę tupczę ale przechodzę do marszu i tak doczłapałem do punktu odżywczego. Wypijam wodę i ciskam kubeczkiem  w krzaki ze złości. Niestety nie mam już sił. Nie jadłem zbyt wiele a i nawadnianie było tylko od rana. Ja jak to ja po jakimś minutowym marszu zrywam się i biegnę. Jeden z zawodników motywuje mnie i zabiera mnie ze sobą. jednak nie na długo. Po jakimś kilometrze znowu to samo. Masuję udo i idę. Idę jak żółw. Zerkam na zegarek oj zachciało się szaleć i teraz mam za swoje. Po jakiś 3-4 minutach gdy wyprzedziło mnie może z 10 zawodników ruszam. Słychać już spikera i strefę mety. Jakoś biegnę ale nie przyspieszam.

       
                    Wpadam na metę patrzę czas jakoś 1:39. 
          To mój 4 półmaraton  po Hajnówce, Chełmie i Świdnik-Lublin w 6 tygodni a i był jeszcze przed nimi maraton lubelski, to już przesadziłem za mocno. jestem wycieńczony.  Teraz już ze 2 tygodnie jeżeli dam rade to tylko trucht.  Trzeba się regenerować i zrobić pauzę od wysiłku biegowego.
Na oficjalnych wynikach pojawił się czas 1:38:58.

Dało mi 35 miejsce na 100 zawodników a jakbym nie przyspieszał po 10km dowiózł bym zapewne koło 1:35. Wygrał jak się spodziewałem Paweł Młodzikowski z Adamowa 1:21:52
Cóż prawa noga boli. Oby to nie wiązadło strzałkowe ani nie rzepka. Za 2-3 dni będę wiedział czy to ze zmęczenia czy kontuzja. Czas ponownie zastanowić się jak przeżyć czas regeneracji bez mocnego biegania. Odciąć się nie mogę raptownie od ruszania. Jak wskazuje mój dziennik biegowy przekroczyłem 1000km w tym roku kończąc półmaraton w Adamowie a więc organizm dostałby szoku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz