poniedziałek, 2 marca 2015


Dobry start, czyli  XXXV Półmaraton Wiązowski
01.03.2015r.



      Do Wiązownej k. Warszawy pojechałem po raz drugi. W 2014 roku biegło mi się dobrze półmaraton i zrobiłem tam swój drugi wynik życiowy. Pierwszy w tym roku półmaraton miał być testem w jakiej jestem obecnie formie i jakim stanie przygotowań do wiosennych startów. W tygodniu poprzedzającym start trening we wtorek i trucht w sobotę dzień przez zawodami a tak to odpoczynek. Założenie miałem jedno jak w startach w półmaratonach poniżej 1:40, lecz spokojnie.



       Na miejsce dotarłem przed godziną 10-tą. Odbiór numeru i całego pakietu. Jeszcze raz analiza trasy którą już rok temu biegłem i spodobała mi się. Jest kilka podbiegów które zamierzałem brać zwalniając jakieś 20 sekund na danym kilometrze. Przebrałem się w dres i spokojnie potruchtałem około 2 km. Następnie zrobiłem porządne rozciąganie. Cała rozgrzewka zajęła mi 45 minut. Dawno tyle nie przygotowywałem się. Po rozgrzewce montuję numer startowy, telefon z  ednomondo, pas z musem owocowym i chusteczkami. Postanowiłem że pobiegnę w spodenkach i koszulce, oraz na nogach krótkie skarpetki oraz w nowych butach. Miałem je na 2 treningach.

Na start wyruszyłem na 5 minut przed z ciepłej szkoły. Jeszcze trochę rozruchu i staję wśród ponad tysiąca zawodników. Obok mnie koledzy z Klubu Irek i Krzysztof. Ruszam jak planowałem.



Wystrzał armaty i w drogę. Pierwszy kilometr nie dałem się ponieść i na 5:10 biegłem wyszło 5:09. Dalej przerzedziło się i 5:06. Starałem się złapać swój rytm biegowy pod 4:40-4;30/km. Trzeci był za szybko więc doczepiłem się do Krzyśka i 4:46 potem 4:44/km. Gdy po 5 km niektórzy sapali ja dopiero wchodziłem w rytm swojego tempa. Na 6 km odłączyłem się od Krzyśka i już lekko ruszyłem sam. 

      Teraz biegłem swoim tempem doganiając co raz grupki zawodników. Biegłem trochę z nimi i odchodziłem. Zwiększałem tempo jakieś 2-3 sekundy na km. Na 10 km już zbieg z górki którą będziemy wracać. Co ważne punkty nawadniania były bardzo często co 2 km bodajże Jeden opuściłem tylko a tak na każdym woda lub ciepła herbata i ta ostatnia była bardzo wzmacniająca. 47 z kawałkiem na Dyszce. Teraz nawrót i czas przyspieszyć nadrobić początek.


       Na podbieg zwolniłem co wyszło w tym kilometrze 4:39 po wbiegnięciu na górkę po raz pierwszy zastosowałem mus owocowy w saszetce. Okazał się bardzo trafnym pożywieniem. Teraz czułem, ze biegnę 13 km zrobiłem w godzinę.

Dalej systematycznie mijałem po kolei zawodników tych co zwolnili i tych co biegli swoim tempem średnio  już 4:25. Odgłos endomondo i mijanych kilometrów wyznaczały mi rytm. Nie wiem kiedy 15 km 17 km a następnie 19 km. Widzę jak zawodnicy sapią i męczą już się a ja płynę. Jeszcze przyspieszam doganiając kolejnych. Od nawrotu jeden mnie wyprzedził na podbiegu które i tak potem łyknąłem a starszy Pan z 15 km jak go mijałem zerwał się ale nie na długo po jakimś kilometrze już mijałem go idącego.

         Wracając do trasy cały czas asfalt z nielicznymi podbiegami i zbiegami. Na 20 km po raz pierwszy czuję bieg ale wizja końca tylko mnie wzmacnia. Zachęcam mijanych zawodników do zabrania się zemną ale widzę, że chyba mają dość. 20 km wyszedł 4:11 a ostatni jeszcze przyduszam poniżej 4. Finisz bez szarpania wychodzi 1:35:26 a według ednomondo i brutto 1:36:02 na tablicy. Odjąć czas jaki spędziłem w tłumie zanim wyruszyłem to jakieś 30 sekund a więc lepiej o poprzedniego roku o prawie minutę. Zająłem 284 miejsce na 1043 zawodników. Wygrał Szymon Kulka (Lipinki) z czasem 1:05:35 Dostałem ładny medal w kształcie liścia. Fajna organizacja i dobra trasa, chyba tu będę wracał. Jakbym pierwsze dwa kilometry zrobił od razu na 4:30 byłaby życiówka, ale nie ona była celem.

Biegło się dobrze i zmęczenia dużego nie ma. Owszem wysiłek był ale czuję się dobrze, że dałem rady jeszcze się porozciągać. Nawodnienie było trafione, rozgrzewka także a pożywienie ostatnich dni jakże trafione. Numer startowy na pasku zamiast agrafki bardzo dobry pomysł.

Teraz dwa dni regeneracji i rozbieganie a potem już 4 tygodnie szlifowania formy do maratonu.

2 komentarze:

  1. Brawo, gratuluję! Bardzo ładny winik :) Chyba musze się przekonać do negative splits, a nie utrzymywania stałego tempa na całym dystansie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Dystanse do półmaratonu i razem z nim opanowałem negative splits, gorzej z maratonem to wyższa szkołą jazdy. Bardzo dobrze się biegnie z kilometra na kilometr to dodaje sił.

    OdpowiedzUsuń